Rok konia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rok 2001 był według chińskiego kalendarza rokiem węża, a 2002 będzie rokiem konia
Gdzie zainwestować oszczędności w 2002 roku

Ostatni rok konia był w 1990. Dla polskiej gospodarki był to bardzo ważny czas. Wprowadzono wtedy w życie plan Balcerowicza lub - jak twierdzą niektórzy - Mazowieckiego i Balcerowicza. Zaniechania w reformowaniu gospodarki, rozrost biurokracji, korupcji i odłożenie prywatyzacji trudnych sektorów spowodowały jednakże, że wzlatujący orzeł zamienił się w utykającego żółwia. Po dwunastu latach, w kolejnym roku konia, powstanie plan Belki, czy - jak twierdzą niektórzy - Millera i Belki. Mimo że nie wierzę w przesądy i gusła (choć łapię się za guzik na widok kominiarza i odpukuję w nie malowane, żeby nie zapeszyć), analogia roku konia i planu ratunkowego autorstwa M i B jest uderzająca. Dlatego przyjmuję założenie, że plan się powiedzie, że będzie wprowadzany w atmosferze konsensusu pomiędzy rządem, opozycją i związkami zawodowymi. Jak w takiej sytuacji planować swoje finanse, w co inwestować, czego unikać?

Wąż gorszy od konia
Pod wieloma względami czas konia będzie się znacznie różnił od czasu węża. Wzrost gospodarczy powinien być nieco szybszy, a poprawa sytuacji będzie odczuwalna już w drugiej połowie roku. W roku węża inflacja szybko spadała, w przyszłym roku będzie raczej rosła, choć nieznacznie. Przez cały rok węża złoty był bardzo mocny (poza chwilowym spadkiem wartości na początku lipca), w roku konia spodziewane jest jego osłabienie i to być może znaczne. W roku węża stopy procentowe zostały obniżone o 7,5 punktu procentowego, w roku konia zostaną obniżone prawdopodobnie nie więcej niż o 2 punkty, może 2,5. To dobra wiadomość dla tych, którzy planują wziąć kredyt. W najbliższych miesiącach, a być może tygodniach, będziemy obserwować starcie przedstawicieli rynków finansowych, zainteresowanych umocnieniem złotego, z politykami oczekującymi dewaluacji. Wynik potyczki trudno przewidzieć, wydaje się jednak, że podjęcie przez Sejm kroków mających zmusić Radę Polityki Pieniężnej do uległości przechyli szalę zwycięstwa na rzecz polityków. Przyszły rok będzie też sprzyjać inwestycjom giełdowym.

Moja strategia
Jak nie stracić w przyszłym roku? Jak zarobić? Przeciętny Polak lubi ryzyko, ale umiarkowane. Taką też powinien wybrać strategię inwestowania. Jeżeli ktoś, uciekając przed podatkiem Belki, nie zamroził jeszcze wszystkich pieniędzy, może kupić euro za złotówki w oczekiwaniu na kilku-, może kilkunastoprocentową deprecjację złotego. Już w drugim kwartale roku konia może zamienić euro na złote i kupić akcje na giełdzie. W miarę jak ożywienie gospodarcze będzie coraz bardziej odczuwalne, przedsiębiorstwa będą wykazywały wyższe zyski, a nowy plan M i B przyciągnie do Polski zagranicznych inwestorów, także portfelowych, lokujących pieniądze na warszawskim parkiecie. I jeżeli negocjacje akcesyjne będą przebiegały sprawnie, hossa giełdowa może trwać nawet w 2003 r. Oczywiście jeśli się okaże, że plan M i B jest mało ambitny albo że nie ma poparcia politycznego w Sejmie, albo że Sejm powiększył skład RPP do trzynastu lub szesnastu osób, lepiej pozostać przy lokatach w euro.

Rady Rybińskiego


Kredyt dla cierpliwych
Jeżeli planujesz wzięcie kredytu w 2002 r., najlepiej poczekać na porządne tąpnięcie złotego i wziąć wtedy kredyt walutowy, denominowany w dolarach. Po znaczącej deprecjacji złotego można oczekiwać stabilizacji lub powrotu tendencji do umacniania się złotego, a z kolei waluty europejskie powinny się umacniać wobec dolara. Niestety, strategia ta jest przydatna tylko dla cierpliwych, bo nie wiadomo, kiedy złoty znacznie osłabnie. Jeśli tak się jednak zdarzy, trzeba wykorzystać okazję, naprawdę warto. Tylko jedna uwaga: w przyszłym roku prognozuje się zwolnienia w gospodarce, a ponieważ nigdy nie wiadomo, na kogo trafi, lepiej wykazać umiar. Nieco większy apetyt na kredyt zaspokoimy w roku 2003, a prawdziwie pohulać na kredyt będzie można w 2004 r. No ale w końcu po coś się do tej unii pchamy...

Oszczędności - trochę ryzyka powinno się opłacić
Wydaje się, że niektórzy tak uciekali przed Belką w listopadzie, że w grudniu zabrakło im na prezenty. Jeżeli jednak ktoś będzie miał nadwyżkę pieniędzy w przyszłym roku, warto pomyśleć o giełdzie. Od drugiego kwartału inwestycje w akcje powinny być zyskowne. Niewykluczone, że dobra koniunktura na parkiecie potrwa nawet kilka lat. Tylko uwaga, wśród giełdowych spółek panuje ostatnio moda na bankructwa, więc może lepiej kupić indeks albo zainwestować w fundusz akcji. Zmniejszymy wówczas ryzyko wejścia na minę.

Dom, syn i drzewo
Z domem lub mieszkaniem lepiej się pośpieszyć. W 2003 r., a najpóźniej w 2004 r., podatek VAT na materiały budowlane i żywność wzrośnie z 7 proc. do 22 proc. Na usługi developerskie prawdopodobnie też. Wybudowanie własnego lokum stanie się droższe, bo albo będzie się działać w szarej strefie (tylko wtedy nie będzie można odliczyć kosztu kredytu), albo trzeba będzie zasilić ministra finansów. Z synem i drzewem będzie nieco trudniej, bo Sejm właśnie skrócił urlopy macierzyńskie i zniósł zasiłki porodowe (i całe szczęście, dzięki temu więcej kobiet znajdzie pracę), a ponadto zawieszono ustawę o zalesianiu (i też dobrze, bo niby czemu mamy dopłacać do kogoś, kto posadził drzewo w drugim końcu kraju). Oczywiście na wzrost podatku VAT na żywność nie ma sposobu, bo przecież nie można się najeść na zapas.

Obligacje dla koneserów
Na razie obligacje rządowe rozchodzą się jak świeże bułeczki. Ale w pierwszym kwartale przyszłego roku minister finansów zarzuci rynek papierami skarbowymi, zacznie też rosnąć inflacja, co spowoduje spadek cen, czyli wzrost rentowności papierów. Jeżeli jeszcze Sejm podepcze niezależność banku centralnego, wówczas dodatkowo można się spodziewać wzrostu inflacji. A wtedy lepiej nie kupować obligacji, tylko poczekać na wzrost ich rentowności. Poza tym wydaje się, że minister skarbu nie planuje na razie znaczącego przyspieszenia prywatyzacji (zamiast tego będziemy przeglądać, konsolidować, integrować i szukać polskiego kapitału), więc olbrzymi czterdziestomiliardowy deficyt będzie finansowany emisjami obligacji i bonów skarbowych. W zasadzie obligacje można polecić tylko tym, którzy ewentualnie zastanawiają się nad depozytem bankowym i planują je trzymać do wykupu.

Wakacje za granicą - lepiej wykup teraz
Zagraniczni spekulanci, umacniając złotego, narobili sporo kłopotu polskim eksporterom. Jest to też jednak świetna okazja, żeby mniej zapłacić za wycieczki zagraniczne. Już za miesiąc, dwa może być znacznie drożej, szczególnie jeśli wybierasz się na narty do strefy euro.

Złoto, diamenty, szmaragdy
Są wieczne i najlepiej wyglądają na pięknej kobiecie.

Dobry samochód
Najlepszy jest służbowy. Jeżeli jednak nie przysługuje ci taki przywilej, masz do wyboru: albo kupić własny, być może za kredyt w dolarach zaciągnięty tuż po dewaluacji złotego (tak zwany wariant pasywny), albo kształcić się i zdobywać doświadczenie zawodowe, aby awansować i dorobić się służbowego (tak zwany wariant aktywny; nie mylić z wariantami Bauca).

Do bukmachera
Jeżeli przyjmowaliby takie zakłady, to postawiłbym na członkostwo Polski w Unii Europejskiej w 2004 r., większościowy rząd SLD oraz drugie premierostwo Leszka Millera (w 2005 r.). Oczywiście przy założeniu, że plan naprawy finansów publicznych, zreformowania rynku pracy, przyspieszenia prywatyzacji i zmniejszenia biurokracji i korupcji zostanie zrealizowany. Jeżeli jednak rząd zejdzie z obecnej ścieżki reform, postawiłbym w wyborach prezydenckich 2005 r. na Andrzeja Leppera. Ale uwaga: w tym wariancie kredyt walutowy będzie bardzo drogi.
Więcej możesz przeczytać w 1/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.