PO nie podejmie ryzyka liberalizacji rynku pracy

PO nie podejmie ryzyka liberalizacji rynku pracy

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski oświadczył, że nie będzie zapowiadanej przez wiceministra gospodarki Adama Szejnfelda rewolucji w kodeksie pracy.
W tej chwili nie są planowane rewolucyjne zmiany kodeksu pracy - powiedział „Gazecie Wyborczej" polityk platformy.

Chodzi o pakiet zmian w kodeksie pracy firmowany przez wiceministra gospodarki Adama Szejnfelda (PO), który ogłoszony 28 lutego, wywołał burzę zwłaszcza w kręgach związkowych. Przewiduje on, że wiele przepisów chroniących pracowników przed zwolnieniem nie będzie obowiązywać w tzw. małych przedsiębiorstwach, czyli zatrudniających mniej niż dziesięć osób, oraz w przypadku osób fizycznych zatrudniających np. gosposię. Prasa uwypuklała zwłaszcza to, ze można będzie zwolnić kobietę w ciąży i pracownika tuż przed osiągnięciem wieku emerytalnego.

I choć zmiany te, kiedy im się bliżej przyjrzeć nie są aż tak drastyczne, jak głosiły media i politycy (np. można zwolnić kobietę w ciąży lub na urlopie macierzyńskim, ale tylko w przypadku tzw. prywatnego zatrudnienia, np. pomocy domowej czy ogrodnika. Przysługuje jej wówczas pełne wynagrodzenie do dnia porodu lub do końca urlopu macierzyńskiego), po zgodnych protestach związków, PO odcięła się od tego projektu, twierdząc, że nie był on konsultowany z rządem i klubem,

- Nie ma mowy o poparciu tych zmian w klubie PO – powiedział Zbigniew Chlebowski.
Nie wiadomo, czym się skończy ta propozycja dla autora. Reakcji premiera należy oczekiwać po powrocie z USA.
Minister pracy Jolanta Fedak uważa, że projekt jest zgłoszony w niewłaściwym momencie. - To wymaga innej sytuacji na rynku pracy. W tej chwili kodeks pracy nie jest największą przeszkodą w rozwoju działalności gospodarczej. Powinniśmy się teraz skupić na ustawie o swobodzie gospodarczej - powiedziała.
Liberalizację kodeksu w przypadku małych przedsiębiorstw poparła natomiast prof. Magdalena Środa, etyk, b. pełnomocniczka ds. równego statusu kobiet i mężczyzn w rządzie Marka Belki.

Nim zaczniemy budować państwo opiekuńcze, musimy mieć z czego to zrobić. (...) Myślę, że lepiej dać odetchnąć małej przedsiębiorczości, a potem dopiero wracać do idei państwa opiekuńczego - oświadczyła "Gazecie".