Autoharacz z Brukseli

Autoharacz z Brukseli

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bruksela właśnie ugięła się pod naciskiem lobbingu wielkich producentów aut i zgodziła się, aby za niecałe dwa lata przestało obowiązywać unijne tzw. rozporządzenie GVO. Dziś pozwala ona kierowcom dokonywać napraw w ASO przy użyciu nieoryginalnych i znacznie tańszych części zamiennych. Po 31 maja 2010 r. stracą oni taką możliwość.
Ci, którzy mają stosunkowo nowe auta, zostaną zmuszeni do zapłacenia słonego haraczu w ASO, gdyż w wypadku tańszej naprawy w niezależnych warsztatach straciliby gwarancję. Tylko na okresowe przeglądy będą wydawali rocznie nawet o kilka tysięcy złotych więcej niż dotychczas. W dodatku koncerny motoryzacyjne nie będą zobowiązane – jak obecnie – do udostępniania informacji technicznych o swoich autach niezależnym warsztatom. Te ostatnie nie będą wiedziały, jak serwisować najnowsze, zaawansowane technologicznie modele. Niedługo do drogich ASO będzie trzeba jeździć nawet na najbardziej prozaiczne naprawy. Sami będziemy mogli co najwyżej wlać do auta paliwo i płyn do spryskiwaczy.

Więcej o autoharaczu nałożonym przez Brukselę w poniedziałkowym „Wprost".