Komando śmierci w Polsce?

Komando śmierci w Polsce?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Photos.com 
Byłego premiera PRL Piotra Jaroszewicza i działających w opozycji księży mogli zamordować ci sami funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa – do takiego wniosku prowadzą wyniki dziennikarskiego śledztwa „Wprost”. Kto stworzył oddział egzekutorów?
To były trzy osoby: kobieta o krótkich, jasnych włosach i dwóch mężczyzn, w tym jeden o posturze atlety. Tak zapamiętał ich człowiek, który rankiem 1 września 1992 r. spacerował z psem w Aninie. Świadek widział, jak te trzy osoby wybiegły z willi byłego premiera PRL Piotra Jaroszewicza. Takie same rysopisy podał kierowca autobusu komunikacji miejskiej w Warszawie, który składał zeznania w sprawie zamordowania ks. Stefana Niedzielaka, proboszcza parafii na Powązkach. Dwóch mężczyzn i kobietę o jasnych włosach zapamiętała Marianna K., gospodyni plebanii na Dojlidach w Białymstoku

– Wiele śladów wskazuje na to, że istniało komando do „mokrej roboty", które zabijało na polecenie najważniejszych polityków PRL – uważa Piotr Łysakowski, historyk z Instytutu Pamięci Narodowej, który badał okoliczności śmierci wspomnianych księży. W III RP komando pojawiało się wówczas, gdy trzeba było przeszkodzić w rozwikłaniu zagadek zbrodni popełnionych przez peerelowską bezpiekę.   

Więcej o komandzie śmierci w poniedziałkowym "Wprost".

Warto się zmieniać! Zupełnie nowy tygodnik "Wprost" w sprzedaży od 1 grudnia.