IPN zajmie się sprawą masowej mogiły w Malborku

IPN zajmie się sprawą masowej mogiły w Malborku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na prośbę prokuratury rejonowej w Malborku IPN będzie szukał w swoich archiwach informacji, które mogą pomóc wyjaśnić sprawę zbiorowej mogiły, na jaką natrafiono w tym mieście. Ze zbiorowego grobu wydobyto dotąd szczątki ponad 1800 osób.

Jak poinformował szef malborskiej prokuratury rejonowej, zajmującej się sprawą, Waldemar Zduniak, w środę podległa mu jednostka skierowała do warszawskiego IPN prośbę o przeszukanie jego archiwów. Prokuratorzy mają nadzieję, że w dokumentach Instytutu znajdą się jakieś informacje związane z odkrytą w Malborku zbiorową mogiłą.

"Oczywiście przejrzymy archiwa" - powiedział rzecznik prasowy IPN Andrzej Arseniuk.

Na szczątki pochowane na jednej z działek w centrum Malborka natrafiono przy okazji prac poprzedzających budowę hotelu w październiku ub.r. Prace przy ekshumacji ciągle trwają. Dotąd z ziemi wydobyto szczątki ponad 1800 ludzi, zarówno kobiet, mężczyzn, jak i dzieci. Niewielka część szkieletów nosi ślady po kulach.

Próbując wyjaśnić okoliczności, w jakich zginęli ludzie pochowani w zbiorowej mogile, malborska prokuratura poprosiła wcześniej o pomoc gdański oddział IPN. "W naszych podręcznych archiwach nie natrafiliśmy jednak na żadne informacje, które mogłyby pomóc wyjaśnić tą sprawę" - powiedział szef gdańskiego pionu śledczego IPN Maciej Schulz.

Pracownik Muzeum Zamkowego w Malborku i jednocześnie znawca historii miasta Bernard Jesionowski sądzi, że mogą być to szczątki cywilnych niemieckich mieszkańców Malborka, którzy zmarli lub zostali zabici na początku 1945 roku, m.in. w czasie walk między wojskami rosyjskimi a niemieckimi.

"Wprawdzie już w końcu 1944 roku niemieckie dowództwo rozkazało ludności cywilnej opuścić Malbork, była jednak spora grupa osób, które nie posłuchały tego nakazu" - wyjaśnił Jesionowski dodając, że w Malborku pozostało kilka tysięcy cywilów. "Los części z nich -  według różnych źródeł od kilkuset do 1,5 tysiąca osób - dotąd był nieznany" - powiedział Jesionowski.

Według Jesionowskiego, część z nich mogła umrzeć na skutek różnego rodzaju chorób, część mogła zostać zabita. Jego zdaniem ciężka zima na przełomie 1944 i 1945 roku mogła sprawić, że mieszkańcy, mimo toczących się na ulicach walk, wychodzili z kryjówek, aby zdobyć opał czy jedzenie, i ginęli od przypadkowych kul. Jesionowski nie wyklucza jednak, że część ludzi pochowanych w mogile mogła zostać zastrzelona.

Zgodnie z teorią Jesionowskiego, zbiorowa mogiła mogła powstać pod koniec zimy lub wiosną 1945 roku, w czasie porządkowania miasta.

Podobne zdanie na temat okoliczności powstania zbiorowego grobu ma także prokurator Maciej Schulz. "Ciała mogły zostać zwiezione z całego miasta i umieszczone w naturalnym zagłębieniu, np. leju po bombie" - powiedział Schulz.

Dziś prokuratura w Malborku nie jest w stanie ani obalić, ani potwierdzić teorii o niemieckim pochodzeniu czy okolicznościach śmierci osób pochowanych w zbiorowym grobie. Przy szczątkach nie znaleziono żadnych przedmiotów, które pomogłyby pomóc prokuratorom w wyjaśnieniu sprawy. Obok szczątków, które noszą ślady przypominające postrzelenie, nie znaleziono nawet kul.

"Jesteśmy w stałym kontakcie z malborską prokuraturą. Gdyby w czasie ekshumacji natrafiono na jakiekolwiek dowody na to, że ludzie pochowani w mogile to ofiary zbrodni przeciwko ludzkości czy innej zbrodni, której wyjaśnienie wchodzi w zakres naszej działalności, zajmiemy się sprawą" - zapewnia Maciej Schulz.

Wyjaśnieniem sprawy masowego grobu znalezionego w Malborku, zainteresowany jest także Rzecznik Praw Obywatelskich. "W poniedziałek wysłaliśmy do gdańskiego IPN list, w którym rzecznik prosi o informacje na temat działań, jakie podjęła ta instytucja tej sprawie" - powiedziała Marta Kukowska z wydziału komunikacji społecznej w biurze RPO. List nie dotarł jeszcze do Gdańska.

Niemieckie media obszernie informują o odkryciu w Malborku zbiorowego grobu ze szczątkami 1800 ludzi, najprawdopodobniej Niemców, którzy mieszkali w mieście przed końcem II wojny światowej.

Prasa zastanawia się nad okolicznościami śmierci cywili. Jak pisze, możliwe jest, że nie są to ofiary walk, ale zbrodniczych czynów, popełnionych po wkroczeniu Armii Czerwonej.

W środę artykuł o odkryciu w Malborku zamieścił dziennik "Sueddeutsche Zeitung". Jak informuje, zdaniem ekspertów tylko część Niemców, którzy pozostali w mieście w 1945 roku w czasie wkroczenia Armii Czerwonej, zginęła w trakcie walk. "Niektórzy umarli z głodu, kolejna grupa zginęła w wyniku egzekucji. Ciała wrzucono do leju po bombie, bo nie można było ich pochować. Ziemia była zbyt zmrożona" - relacjonuje dziennik.

Dodaje jednak, że nie ma relacji świadków, jakoby dokonywano egzekucji. Niektórzy mieszkańcy miasta opowiadali jednak o ekscesach sowieckich żołnierzy: podpaleniach, masowych gwałtach i wywózkach.

"Eksperci nie wykluczają też, że za część zbrodni odpowiedzialne były polskie bandy, które wiosną 1945 roku grasowały pod ochroną Armii Czerwonej na wschodnich terenach Niemiec" - pisze "Sueddeutsche Zeitung". I przypomina, że w zeszłym roku w oddalonym o zaledwie 150 km Aleksandrowie Kujawskim odsłonięto pomnik ku czci niemieckich mieszkańców zamordowanych pod koniec wojny przez polskie milicje.

Wysokonakładowy dziennik "Bild" opublikował w tym tygodniu rozmowę ze świadkiem wydarzeń w dawnym niemieckim Marienburgu (obecnie Malborku) na początku 1945 r. Mieszkający dziś w Beckum w Nadrenii Północnej-Westfalii 75-letni Gerhard Hintz miał wówczas osiem lat. Opowiada, że widział z ukrycia, jak żołnierze "ładowali ludzi na ciężarówki i wywozili w kierunku miasta".

"Byłem ciekaw, co się z nimi stanie (...) Gdy teraz dowiedziałem się o tym okropnym odkryciu w Marienburgu, wszystko stało się jasne: wszyscy zostali wówczas zastrzeleni" - mówi.

"Bild" opublikował też oficjalną listę zaginionych niemieckich mieszkańców Malborka, która znajdowała się w archiwum ziomkostwa malborskiego. "Mam nadzieję, że pomoże ona wyjaśnić, kim byli ludzie pogrzebani w zbiorowym grobie" - powiedział przedstawiciel ziomkostwa Bodo Rueckert.

Na pierwsze kości na placu w centrum Malborka, natrafiono w październiku ubiegłego roku, przy okazji wykonywania prac ziemnych poprzedzających budowę hotelu. Wydobyto szczątki około 1800 osób. Są wśród nich szkielety zarówno kobiet, mężczyzn, jak i dzieci. Część nosi ślady po kulach.

pap, keb