PO szykuje zamach na małe związki zawodowe

PO szykuje zamach na małe związki zawodowe

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Wprost 
Platforma Obywatelska chce zmniejszyć liczbę związków zawodowych. Przygotowana przez partię nowelizacja ustawy regulującej tę kwestię przewiduje, że dla pracodawcy reprezentatywne będą te związki, do których należy 25-33 procent załogi. Dziś wskaźnik ten jest dwukrotnie niższy - informuje "Gazeta Wyborcza"
Obecnie pracodawca jest zobligowany do dialogu z każdym związkiem zawodowym, który reprezentuje co najmniej 10 procent pracowników danej spółki, a jeżeli należy do centrali związkowej – „Solidarności", OPZZ, lub Forum Związków Zawodowych, wówczas wystarczy 7-procentowa reprezentacja. Tak skonstruowane przepisy doprowadzają do dużego rozdrobnienia ruchu związkowego, co w sytuacjach konfliktowych utrudnia negocjacje pracodawcom.

Mniej związków - mniej radykalizmu

PO chce to zmienić. – Gdy podniesiemy próg reprezentatywności do 25-33 procent, będziemy mieć 3-4  związki – tłumaczy szef klubu parlamentarnego PO Zbigniew Chlebowski. Nad odpowiednią nowelizacją pracuje już śląski poseł PO, Jarosław Pięta. Pięta tłumaczy, że nowe przepisy zmuszą małe związki zawodowe do tworzenia większych bloków, dzięki czemu w przyszłości można bedzie uniknąć sytuacji, w której niewielkie związki zawodowe „przelicytowują się" w radykalizmie podczas negocjacji z pracodawcami.

Solidarność i OPZZ: to dobry pomysł

Co ciekawe plany popierają również przedstawiciele największych centrali związkowych. – Trzeba zmienić przepisy, bo w Polsce jest kilkanaście tysięcy zarejestrowanych związków. Dogadanie się w konkretnej sprawie jest praktycznie niemożliwe – tłumaczy szef OPZZ Jan Guz. Liderowi związkowców nie podoba się również, że protesty niewielkich, radykalnych organizacji – takich jak np. Sierpień’80, odbijają się na wizerunku wszystkich związkowców. – Ludzie nastawiają się przeciw związkom, a nie o to chodzi – tłumaczy Guz.

Również szef „Solidarności" Janusz Śniadek mówi ciepło o projekcie, choć zaznacza, że próg 30-procentowej reprezentatywności jest jednak trochę zbyt wysoki. Generalnie jednak inicjatywa PO idzie jego zdaniem w dobrą stronę: - Taki krok jest w interesie dialogu społecznego, bo dziś mały związek może zablokować negocjacje – wyjaśnia Śniadek.


Ten Sejm nie zmieni ustawy

Najprawdopodobniej na zmiany w prawie trzeba będzie jeszcze poczekać. – Musimy twardo stąpać po ziemi – studzi entuzjazm Chlebowski. - W tym sejmie zapleczem PiS jest „Solidarność", a SLD – OPZZ. Nie ma szans na głębokie zmiany w ustawie o związkach. Poza tym każdą ustawę ograniczającą prawa związkowe zawetuje prezydent – ocenia szef klubu PO.

"Gazeta Wyborcza", arb/bcz