Grypowy "przekręt stulecia"

Grypowy "przekręt stulecia"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na międzynarodowej walce z epidemią świńskiej grypy najlepiej wyjdą koncerny farmaceutyczne, które zarobią miliony na sprzedaży leków.
Za czasów niesławnej pamięci Nikity Chruszczowa, sowiecki komitet centralny ogłosił ogólnoradziecką walkę ze stonką ziemniaczaną. Według ówczesnej propagandy, stonkę wyhodowali i przemycili do ZSRR amerykańscy imperialiści, którzy w ten sposób zamierzali zniszczyć plony zboża i osłabić potencjał ZSRR. Na dowód tego pokazywano pola nieurodzajne i zniszczone zboże. Oczywiście nie był to skutek wrogiej działalności imperialistycznej stonki, lecz efekt nieudolności sowieckiego systemu gospodarczego. Nieistniejąca stonka pozwoliła jednak znaleźć alibi dla efektów kuriozalnych pomysłów władz (zwiększania norm, kontyngentów, wydajności pracy i innych absurdów).

Podobny schemat powtarza się w przypadku epidemii świńskiej grypy. Chorobę, która nie stanowi większego zagrożenia niż inne (kilkanaście zgonów na Ukrainie to jeszcze nie epidemia) wykorzystano jako powód do wywołania ponadnarodowej histerii. W efekcie rządy rzuciły się, by zaopatrzyć podwładnych się w lekarstwa i szczepionki (oczywiście za ich własne pieniądze z podatków), a urzędnicy zastanawiają się nad wprowadzeniem obowiązkowych szczepień. Tymczasem, jak pokazali w programie "Teraz My" dziennikarze Tomasz Sekielski i Andrzej Mrozowski, histeria mogła być wywołana przez koncerny farmaceutyczne. Z pokazanego w TVN materiału wynika, że zarówno sama Światowa Organizacja Zdrowia, jak i duża część urzędników Komisji Europejskiej powiązana jest z koncernami farmaceutycznymi. Dalszy mechanizm jest już prosty: to urzędnicy najpierw ogłaszają pandemię nowej grypy, a następnie zalecają państwom, by za ciężkie miliardy z budżetu zakupiły szczepionki i leki na nieistniejącą epidemię, bo liczba zachorowań i zgonów na tzw. świńską grypę nie upoważnia do takich działań. Dochodzi przy tym do takich skandali, jak we Francji, gdzie rząd podpisał tajną umowę z koncernami, gwarantującą im uniknięcie odpowiedzialności w sytuacji, gdyby szczepionka okazała się nieskuteczna.

Biorąc pod uwagę rozmiary zakupów tych medykamentów i wydawane na nie kwoty, oraz fakt, że włączają się w to urzędnicy najwyższego szczebla (ministrowie, wiceministrowie itp) okazuje się, że możemy mieć do czynienia z ponadnarodową aferą, którą można by nazwać "przekrętem stulecia".

W całej tej wrzawie walka  z grypą jest najmniej istotna. Bo choć rządy wydały krocie na szczepionkę przeciw nowej grypie, można przypuszczać, że i bez tego statystyki dotyczące zarówno starej, jak i nowej grypy nie różniłyby się znacząco od liczb, z jakimi będziemy mieli do czynienia po zakończeniu sezonu grypowego. Będzie to jednak trudno zweryfikować. I tylko napęcznieją kasy koncernów farmaceutycznych.