NFZ oszczędza na plombach

NFZ oszczędza na plombach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jeśli lecząc się u dentysty w ramach ubezpieczenia chcemy mieć dobrą plombę - od nowego roku musimy płacić 100 procent ceny - dowiedział się "Dziennik Polski". Do tej pory NFZ refundował połowę tej kwoty.
Jeśli nie zdecydujemy sie na płacenie, państwowy dentysta założy nam plombę amalgamatową. Normą są plomby światłoutwardzalne.

Zdaniem dentystów likwidacja dopłat to absurd: - NFZ niewiele zaoszczędzi, a my wracamy do poziomu leczenia sprzed 20 lat! - dr Robert Stępień, wiceprezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie, nie rozumie decyzji funduszu.

Już po trzech tygodniach obowiązywania nowych przepisów widać, że wielu pacjentów nie stać na zapłacenie ok. 100 zł za wyleczenie jednego zęba. To samo mówi dr Anna Maciąg, dyrektorka Wojewódzkiej Przychodni Stomatologicznej im. dr. Zbigniewa Żaka w Krakowie i zaznacza, że likwidując dopłaty, fundusz równocześnie zastrzega w umowach, iż lekarze mają "obowiązek postępowania diagnostycznego i terapeutycznego zgodnego ze współczesnymi metodami i najnowszymi osiągnięciami medycyny"...

NFZ nie ma wiele do powiedzenia w tej sprawie: Nowa regulacja to efekt walki o wprowadzenie koszyka gwarantowanych świadczeń medycznych. Koszyk jest, ale musi być jednoznacznie zapisane, co pacjent ma zagwarantowane w ramach ubezpieczenia.

NFZ podkreśla, że pełna refundacja leczenia stomatologicznego nie jest możliwa. Zaznacza, że mają do niej prawo wszystkie kobiety w ciąży i połogu, a także każde dziecko do ukończenia 18. roku życia. Ale opieka dentystyczna nad dzieckiem to teoria: dramatycznie brakuje specjalistów stomatologii dziecięcej.

W efekcie system opieki stomatologicznej nad dziećmi nie istnieje. Nasze sześciolatki zapadają na próchnicę najczęściej w Europie. Statystyczne dziecko ma 5,4 zęba zaatakowanego tą chorobą, podczas gdy jego rówieśnik w innych krajach wspólnoty zaledwie 1.

"Dziennik Polski", mm