Prezydencki samolot rozbił się w Smoleńsku. Rosjanie apelowali by lądował w Mińsku lub w Moskwie

Prezydencki samolot rozbił się w Smoleńsku. Rosjanie apelowali by lądował w Mińsku lub w Moskwie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Wikipedia
Samolot Tu-154 z prezydentem na pokładzie, który wyleciał o 6:50 z Warszawy, rozbił się niedaleko lotniska wojskowego w Smoleńsku - informuje rzecznik MSZ Piotr Paszkowski. - Przy podchodzeniu do lądowania samolot najprawdopodobniej zahaczył o drzewo. Gubernator obwodu smoleńskiego informuje, że nikt nie przeżył katastrofy. Premier Donald Tusk jest już w drodze z Gdańska do Warszawy. W katastrofie zginęło 96 osób. Rosjanie informują, że z powodów złej pogody radzili pilotom lądować w Mińsku lub w Moskwie.
Telefony osób, które leciały z prezydentem milczą. - Maszyna zapaliła się, ale została ugaszona - mówi TVN24 rzecznik MSZ Piotr Paszkowski. Na pokładzie samolotu byli oprócz prezydenta jego małżonka, wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński, szef NBP Sławomir Skrzypek i szef IPN Janusz Kurtyka. Rzecznik MSZ Piotr Paszkowski poinformował, że samolot rozbił się przy lądowaniu. Maszyna została w poważnym stopniu zniszczona. Po katastrofie doszło do pożaru, który został już jednak ugaszony. Obecnie trwa akcja ratunkowa. Na pokładzie mieli się znajdować ponadto: szef kancelarii prezydenckiej Władysław Stasiak, szef BBN Aleksander Szczygło, prezydencki minister Paweł Wypych, posłowie Grzegorz Dolniak, Przemysław Gosiewski, Zbigniew Wassermann i Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski.

Świadek, który widział wypadek prezydenckiego samolotu - a z którym rozmawiali reporterzy TVN24 - mówi, że samolot roztrzaskał się na wiele części, które mocno płonęły. Z tego, co widział świadek wynika, że maszynie, która usiłowała lądować w bardzo gęstej mgle, nie udało się przyziemić. Zwiększyła więc moc silników i kiedy ponownie usiłowała podejść do lądowania, zawadziła lewym skrzydłem o drzewa. Samolot spadł 1,5 kilometra od lotniska.

Rosjanie podają, że polski samolot prezydencki Tu-154 rozbił się w czasie czwartego podejścia do lądowania na lotnisku Siewiernyj koło Smoleńska. Do katastrofy miało dojść z powodu gęstej mgły. Według Wiesti-24, wcześniej pilotowi proponowano lądowanie na lotniskach zastępczych - w Mińsku lub Moskwie. Załoga samolotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego była informowana przez białoruskich kontrolerów lotu o niesprzyjających warunkach pogodowych i otrzymała propozycję, by wylądować w Moskwie albo w Mińsku - poinformowała rzeczniczka głównego zarządu ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych w obwodzie smoleńskim Irina Andrianowa. To załoga prezydenckiego samolotu zdecydowała, żeby lądować w Smoleńsku; obsługa tamtejszego lotniska radziła, żeby lądowanie odbyło się w Mińsku, ze względu na złe warunki atmosferyczne - poinformował z kolei zastępca dyrektora służby prasowej gubernatora obwodu smoleńskiego.

Według niej na miejscu katastrofy pracuje 134 ratowników i 50 sztuk sprzętu. Poza tym w akcji ratowniczej uczestniczą grupy operacyjne FSB, milicji i służb ratowniczych ze Smoleńska. Z Moskwy przylecą dwa śmigłowce ministerstwa ze specjalistami medycyny sądowej.

Lech Kaczyński leciał do Katynia na uroczyste obchody 70 rocznicy zbrodni katyńskiej.

TVN24, arb, PAP