Kaczyński: w normalnym kraju odpowiedzialni za katastrofę podaliby się do dymisji

Kaczyński: w normalnym kraju odpowiedzialni za katastrofę podaliby się do dymisji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Kaczyński (fot. Wprost) Źródło: Wprost
- Każdy kto uważa, że krzyż nie powinien wracać pod Pałac Prezydencki dopuszcza się ciężkiego moralnego nadużycia - przekonuje Jarosław Kaczyński. - Jeżeli prezydent Bronisław Komorowski usunie krzyż, który stoi pod Pałacem Prezydenckim. To będzie zupełnie jasne, kim jest i po której w różnego rodzaju sporach dotyczących polskiej historii jest stronie - dodaje prezes PiS.
Jarosław Kaczyński przekonuje, że ma moralny obowiązek zajmować się wyjaśnieniem katastrofy prezydenckiego Tu-154M pod Smoleńskiem. - Sprawa dotyczy mojego brata, mojej bratowej, moich przyjaciół oraz dziesiątek ludzi, którzy zginęli w tej dziwnej katastrofie - podkreśla Kaczyński. Dodaje, że jego partia nie traktuje katastrofy smoleńskiej jako elementu swojej strategii politycznej. - Aspekt moralny tego zaangażowanie jest aspektem głównym. Bo są komentarze o jakieś o zmianie polityki, o nowej polityce, strategii. Nie, to nie jest nowa strategia, to jest imperatyw moralny. Kto tego nie rozumie, współczuję mu - stwierdził Kaczyński.

Kaczyński przypomniał, że zapowiadał iż do sprawy tragedii wróci po kampanii wyborczej. - W trakcie kampanii wyborczej mówiłem, że nie będę podnosił tej sprawy, żeby nie zarzucano mi, że robię to w celach wyborczych - podkreśla.

Mówiąc o krzyżu, który harcerze postawili pod Pałacem Prezydenckim podkreśla, że krzyż symbolizuje śmierć wszystkich ofiar katastrofy. - Dopiero wtedy, gdy w tym miejscu powstanie pomnik, będzie można go przenieść. Każdy, kto twierdzi coś innego, dopuszcza się ciężkiego moralnego nadużycia - uważa Kaczyński.

- W każdym demokratycznym kraju każdy, kto w najmniejszym stopniu odpowiadałby za największą tragedię musiałby zejść ze sceny politycznej - powiedział Kaczyński. Podkreślił, że wyjaśnienie wszystkich okoliczności związanych z katastrofą prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem jest kwestią "co najmniej moralnej i politycznej odpowiedzialności". - Nie może być tak, że w Polsce demokracja jest po prostu cieniutką, przezroczystą fasadą, za którą kryją się zupełnie inne mechanizmy. W każdym demokratycznym kraju ludzie, którzy choćby po części w niewielkim stopniu odpowiadaliby za największą tragedię po 1945 r. - a PO sama to uchwalała - musieliby zejść ze sceny politycznej - podkreślił Kaczyński. - Chcemy, żeby Polska była dużo bliżej Danii, niż tego miejsca, w którym teraz jest, na różnego rodzaju międzynarodowych listach. Gdzie niestety bardzo nam blisko do różnych krajów trzeciego świata - mówił Kaczyński.

Kaczyński zapowiedział, że "na początku nowego sezonu politycznego" zostanie przedstawiona "biała księga" na temat katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Dodał, że trafi ona do polskiej i europejskiej opinii publicznej. - My chcemy przedstawić opinii publicznej rzeczy udokumentowane, pokazujące jak to było, jakie są wyraźne związki przyczynowe między różnymi decyzjami, różnymi grami, gierkami, a tym w jakich warunkach odbywał się ten lot - mówił prezes PiS. Wyjaśnił, że zarys "białej księgi" już istnieje. - Natomiast my byśmy chcieli, żeby jednak to dotarło do opinii publicznej - mówił, dodając, że Parlament Europejski ma wakacyjną przerwę, "a to także będzie teren działania w tej sprawie". - Na pewno będziemy się tą sprawą zajmować i to być może przez bardzo długi czas i na różne sposoby - zapowiedział prezes PiS.

Kaczyński mówił, że obecnie jest dużo większa niż wcześniej wiedza na temat tego, "jak wyglądały wydarzenia przed tą wyprawą, począwszy od końca stycznia". - Wszyscy wiemy, co działo się, jeśli chodzi o prezydenta w poprzednich latach, że prezydent był przedmiotem zupełnie niebywałego, obrzydliwego, odrażającego moralnie ataku ze strony różnych sił - mówił prezes PiS. - Jeśli ktoś tych faktów ze sobą nie łączy, jak sądzę popełnia daleko idący błąd, albo ma jakieś kłopoty z myśleniem - ocenił Kaczyński.

"Gazeta Wyborcza", PAP, arb