Radykalne podwyżki cen energii w Czechach

Radykalne podwyżki cen energii w Czechach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czechy od stycznia 2011 roku czekają radykalne podwyżki cen energii, w związku z czym czeski przemysł już zaczyna liczyć się ze stratami. Jak podkreśla ekonomiczny dziennik "Hospodarzske noviny", cena prądu wzrośnie o jedną piątą. Gazeta wini za to stawiane masowo na terytorium Republiki Czeskiej elektrownie słoneczne.
Od początku roku w Czechach powstało ponad 3,5 tys. helioelektrowni - mówi cytowany przez "HN" przedstawiciel branży budowlanej Pavel Jurziczek. W dużej mierze to zasługa dotacji państwa i Unii Europejskiej na rozwój energetyki ze źródeł odnawialnych. Elektrownie słoneczne mają gwarantowaną przez państwo cenę zakupu energii. Jak podkreśla szef czeskiego Urzędu Regulacji Energetyki (URE) Josef Firzt, to oczywiste, że prędzej czy później za dotacje będą musiały zapłacić gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa. Szacuje on, że w ostatecznym rozrachunku w ciągu najbliższych 20 lat trzeba będzie dopłacić do tego ok. 64 mld zł. Inne wyliczenia mówią nawet o kwocie dwa razy wyższej.

Według analiz ministerstwa przemysłu od stycznia podatek na wspieranie odnawialnych źródeł energii wzrośnie ze 166 koron (26 zł) do 700 koron (112 zł) za megawatogodzinę. Wynika z tego, że cena prądu dla odbiorców indywidualnych podniesie się o 15 proc., a dla przemysłu - o 19 proc. Firmy mówią nawet o 30-proc. wzroście cen energii do końca 2011 roku. Ministrowie w rozmowie z "HN" odpowiadali zgodnie, że to ogromne ryzyko społeczne i problem gospodarczy, ale nic się nie da zrobić. - Jeśli prognoza się sprawdzi, będzie to odczuwalny cios dla gospodarstw domowych i firm - powiedział premier Petr Neczas. - Rząd nie ma jednak żadnej możliwości, by wpłynąć na tę podwyżkę - dodał.

Gabinet Neczasa postanowił, że do 2020 roku energia ze źródeł odnawialnych pokrywać będzie ponad 13 proc. czeskich potrzeb energetycznych. Wielu przedsiębiorców twierdzi jednak, że jest to energia bardzo droga, a ponadto zarzuca rządowi chęć wspierania tylko części projektów. Dlatego też państwo zamierza ustalić roczne limity otwieranych nowych elektrowni. Cena prądu nie jest jedynym problemem, wiążącym się z masowym stawianiem w Czechach ogniw fotowoltaicznych. Z jednej strony mówi się o produkcji "czystej energii", z drugiej zwraca się uwagę na szkody wyrządzane w przyrodzie. - Projekty w wielu przypadkach umieszcza się na niewykorzystanych terenach przemysłowych lub wojskowych, często jednak buduje się też na obszarach cennych przyrodniczo - zauważyła cytowana przez czeskie radio publiczne Iveta Kruszkova z Czeskiej Inspekcji Środowiska Naturalnego. Dodała, że m.in. dochodzi do wyrębu lasów pod elektrownie słoneczne. Helioelektrownie ponadto mocno ingerują w krajobraz okolicy.

Ze względu na konkurencję wielkie zakłady energetyczne w Czechach blokują również przyłączanie nowych elektrowni do ogólnokrajowej sieci energetycznej. Organizacje ekologiczne sprzeciwiają się temu i omawiają z władzami możliwość zmiany prawa o energetyce. Państwowa firma CzEPS, odpowiedzialna za przesyłanie prądu w Czechach, twierdzi, że zbyt duża liczba źródeł energii stwarza zagrożenie dla sieci energetycznej. Jej prezes Petr Zeman zaznacza, że produkcja energii ze źródeł odnawialnych już przekracza zapotrzebowanie odbiorców, więc nie ma sensu podłączać do sieci nowych siłowni. Natomiast Josef Firzt z URE dodaje, że elektrownie słoneczne ze względu na pogodę największą produkcję notują latem, podczas gdy to zimą panuje największy popyt na elektryczność.

PAP