Bomba konstytucyjna

Bomba konstytucyjna

Dodano:   /  Zmieniono: 
Student prawa (w trybie zaocznym) Jacek Bąbka może doprowadzić do bankructwa polskich uczelni, nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym, a nawet zmiany konstytucji.
Czy polskim uczelniom grozi bankructwo? 
Bąbka wygrał właśnie pierwszą z jedenastu spraw, które wniósł do Trybunału Konstytucyjnego. Trybunał uznał, że Jacek Bąbka ma prawo wystąpić do sądu z pozwem przeciwko uczelni, która nie wypłaciła mu w terminie 500 zł stypendium. Na rozstrzygnięcie czeka sprawa najważniejsza - legalności pobierania opłat za studia wieczorowe i zaoczne. Jacek Bąbka ma szanse na jej wygranie. Gdyby TK uznał przy tej okazji, że studenci mogą się domagać zwrotu zapłaconego czesnego, nastąpiłaby prawdziwa apokalipsa: uczelnie mogłyby zostać zaskarżone przez setki tysięcy osób.

Bezpłatne, czyli płatne
W Sejmie przygotowano już projekt nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym (własną propozycję ma także SLD), ale parlamentarzyści czekają na wyrok w sprawie Jacka Bąbki.
Składając indywidualną skargę w TK, odwołał się on do konstytucji: "Skoro w ustawie zasadniczej mówi się, że nauka jest bezpłatna, to niech będzie naprawdę bezpłatna". Artykuł 70 ust. 2 konstytucji stanowi bowiem, że nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna. Ustawa może dopuścić odpłatne świadczenie niektórych usług edukacyjnych przez publiczne szkoły wyższe. Tymczasem ustawa o szkolnictwie wyższym dopuszcza pozyskiwanie przez uczelnie środków finansowych z "opłat za zajęcia dydaktyczne, z wyłączeniem zajęć dydaktycznych na studiach dziennych w uczelniach państwowych". Bąbka obnażył tym samym fikcję konstytucyjnego rozstrzygnięcia. Każdy student i każdy podatnik wiedzą, że żadne studia nie są w Polsce bezpłatne. Więcej, zaoczne, wieczorowe oraz studia w szkołach niepublicznych opłacane są dwa razy: w podatkach i czesnym.
- Przepis ustawy zasadniczej wprowadza generalną zasadę bezpłatnej nauki w wyższych szkołach publicznych. Może być ona wyjątkowo ograniczona w odniesieniu do niektórych usług edukacyjnych, czyli wyłącznie w sposób przedmiotowy. Dlatego uważam, iż wprowadzanie odpłatności wobec pewnych kategorii osób (w tym wypadku studentów wieczorowych i zaocznych) może naruszać postanowienia konstytucji - twierdzi prof. Kazimierz Działocha, były sędzia Trybunału Konstytucyjnego, poseł SLD. Jeśli pogląd ten podzieli trybunał (skarga Jacka Bąbki ma być rozpoznana jesienią tego roku), będzie się musiał zmienić cały system polskiego szkolnictwa wyższego. Obecnie aż dwie trzecie studentów w różnej formie płaci za swoją edukację, a wyższe szkoły publiczne nie mogłyby już egzystować bez dochodów z czesnego od studentów zaocznych i wieczorowych.

Długi cień PRL
Prawa ekonomiczne i socjalne zagwarantowane w konstytucji z 1997 r. w dużej mierze są deklaracjami nawiązującymi wprost do zapisów ustawy zasadniczej z 1952 r. Stanowiła ona, że "obywatele Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej mają prawo do nauki. Prawo do nauki zapewnia w coraz szerszym zakresie bezpłatne szkolnictwo". Obecna konstytucja powiela więc mity i puste - w konfrontacji z twardymi zasadami ekonomii - obietnice z czasów PRL. Marek Safjan, prezes Trybunału Konstytucyjnego, zauważył niedawno na łamach "Wprost": "Definitywność orzeczeń nakłada na nas jeszcze większą odpowiedzialność. Trybunał nie może się już pomylić w swoich rozstrzygnięciach. Wpływają one nie tylko na kształt naszego systemu prawnego, ale i całej demokracji". Profesor Safjan wymienił w tym kontekście skargę dotyczącą odpłatności za studia.
Marta Chrostowska, rzecznik prasowy Ministerstwa Edukacji Narodowej, uznała, że jest za wcześnie, by mówić o ewentualnych konsekwencjach orzeczenia TK, uznającego niezgodność z konstytucją obowiązującej ustawy o szkolnictwie wyższym. Warto jednak przypomnieć, że w 1992 r. werdykt trybunału, nakazujący wypłacenie zwaloryzowanych świadczeń emerytom, był powodem podania się do dymisji ówczesnego ministra finansów Andrzeja Olechowskiego. Twierdził on, że w tej sytuacji nie mógłby zapanować nad pieniędzmi państwowymi. Gdyby trybunał uznał skargę Jacka Bąbki, byłoby jeszcze gorzej - uczelnie musiałyby otrzymać kilka miliardów złotych więcej niż obecnie lub drastycznie ograniczyć liczbę studentów. Już teraz - w obawie przed skutkami orzeczenia - zmniejszają liczbę miejsc na studiach zaocznych i wieczorowych.
TK może jednak odroczyć termin, od którego orzeczenie zacznie obowiązywać, gdyby wiązało się ono z nakładami nie przewidzianymi w ustawie budżetowej - nawet o osiemnaście miesięcy. Przez ten czas trzeba będzie zmienić ustawę o szkolnictwie wyższym lub znowelizować konstytucję. Co można w tej sytuacji powiedzieć o legislatorach, których kompetencje może podważyć zaoczny student prawa?
Więcej możesz przeczytać w 30/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.