Nałęcz: Gross jest nieuczciwy, nie róbmy mu publicity

Nałęcz: Gross jest nieuczciwy, nie róbmy mu publicity

Dodano:   /  Zmieniono: 
prof. Tomasz Nałęcz (fot. mat. prasowe) 
- Gross jest nieuczciwy wobec naszego społeczeństwa. Zachowania ekstremalne zdemoralizowanych jednostek przedstawia jako zachowania całej społeczności - prof. Tomasz Nałęcz krytykuje najnowszą książkę autora "Strachu". Doradca prezydenta podkreśla, że II wojna światowa demoralizowała w sposób niebywały. Nałęcz zarzuca Grossowi, że ten przedstawia zachowania jednostkowe jako główny nurt wydarzeń.
Jan Gross w jeszcze nieopublikowanej książce "Złote żniwa" forsuje tezę, że Polacy nie tylko korzystali na niemieckich zbrodniach na Żydach, ale wręcz sami mordowali, by odnieść korzyści materialne. Zdaniem prof. Tomasza Nałęcza, warto bronić Polaków przed zarzutem, że finansowo skorzystali na tragedii Holocaustu. - Wojna rodziła zdziczenie, ale to nie był główny nurt polskich zachowań - podkreśla doradca prezydenta. Nałęcz przypomina, że Polska podziemna piętnowała wykorzystywanie sytuacji Żydów w czasie wojny. - Szmalcownictwo było jednym z przestępstw karalnych przez sądy Polski podziemnej - akcentuje.

Nieuczciwość pisarstwa Grossa

Gross pisze, że "mordowanie Żydów w Polsce było zjawiskiem na tyle powszechnym, że traktowano te czyny jako swoistą normalność". - To osądy krzywdzące. Były takie zachowania jednostek, ale takich zachowań społecznych nie było - oburza się Nałęcz. Historyk - na podstawie relacji - domyśla się, że "Złote żniwa" Gross napisał podobnie jak swoją poprzednią książkę - "Strach" o Jedwabnem.

- Na tym polega nieuczciwość pisarstwa Grossa: bierze się jednostkowe zachowania i nie pisząc o innych zupełnie zachowaniach stara się stworzyć wrażenie, że to był główny nurt zachowań. Przeciwko temu powinniśmy protestować - podkreśla Tomasz Nałęcz. Dodaje, że Gross forsuje swoje tezy raczej nie z powodu antypolskości, co z pogoni za książkowym i medialnym sukcesem. - Już sam tytuł - gdzież lata 1939-45 były latami "złotych żniw dla narodu polskiego"? Przecież byliśmy narodem najbardziej dotkniętym przez totalitaryzm, to nie były lata żniw dla polski, tylko lata wielkiej traumy - przypomina profesor.

Za co mamy przepraszać?

Doradca Bronisława Komorowskiego uważa, że po publikacji Grossa Polska nie powinna przepraszać tak, jak po "Strachu" za Jedwabne przeprosił Aleksander Kwaśniewski. - No ale za co? Jeśli ta książka będzie taka, jaki był "Strach", jak się zanosi, to raczej zostaniemy dotknięci jako społeczeństwo pewną nie do zaakceptowania manierą pisarską. Za to tu przepraszać? - pyta Nałęcz. Dodaje, że w wolnym państwie można publikować co się chce i nie ma potrzeby, by Jan Gross przepraszał Polaków. Doradca prezydenta uważa jednak, że szumem medialnym wokół "Złotych żniw" niepotrzebnie robi się książce publicity.

Tomasz Nałęcz nie czuje wstydu za Polaków, którzy przetrząsali ziemię dawnych obozów zagłady w poszukiwaniu kosztowności po zamordowanych. - Hieny są wszędzie. Ta wojna demoralizowała w sposób niebywały - mówi Nałęcz. - Społeczeństwo polskie zdało egzamin wojenny w sposób znakomity - dodaje podkreślając, by nie mylić zachowań jednostek z zachowaniem ogółu.

zew, RMF FM

W najnowszym "Wprost":

"Złote żniwa" - tekst Aleksandry Karasińskiej i Wojciecha Cieśli o książce Grossa,

"Spójrzmy prawdzie w oczy" - rozmowa Aleksandry Pawlickiej z Barbarą Engelking-Boni o temacie poruszonym przez Grossa