Dziś reforma OFE - a jutro...?

Dziś reforma OFE - a jutro...?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szukając sposobu na sfinansowanie rosnącego długu publicznego rząd zdecydował się na podwójna grę. Pierwsza strona konfliktu to instytucje finansowe prowadzące OFE, za którymi stoi potężne lobby polityczne, które nie pozwoli sobie na straty. Drugą stroną jest polskie społeczeństwo.
Obniżenie poziomu przekazywanych przez ZUS składek o ponad 68 procent w relacji do stanu wyjściowego stanowi nie lada wyzwanie dla polityki inwestycyjnej Otwartych Funduszy Emerytalnych. Zastrzyki gotówki odkładanej przez Polaków na lepszą przyszłość stanowiły dotąd najważniejsze źródło ich działalności zarobkowej. Reprezentanci OFE z pewnością nie odpuszczą i będą próbowali wywalczyć nowe narzędzia, które pozwolą im na zbilansowanie strat poniesionych na skutek zmniejszenia składki. Po zaproponowanych przez rząd zmianach w systemie emerytalnym OFE będą mniej skłonne do podejmowania dodatkowego ryzyka inwestycyjnego. Spadek motywacji dla zarządzających funduszami w postaci mniejszych prowizji od przekazywanych składek, musi być więc zrekompensowany przez odpowiednie zmiany w ustawie, które pobudziłyby konkurencję OFE.

Z drugiej strony odebrane OFE składki, które będą trafiały na konto ZUS, będą wykorzystywane na wypłaty bieżących zobowiązań Zakładu. Po naszych złotówkach pozostaną więc tylko elektroniczne zapisy, które w przyszłości mogą być zupełnie bezwartościowe ze względu na duże prawdopodobieństwo załamania się systemu emerytalnego w obecnym kształcie. Przez 20 lat życia w realiach gospodarki rynkowej obywatele naprawdę nauczyli się liczyć i doskonale zdają sobie sprawę z tego, że ich ciężko wypracowywane wynagrodzenie jest przekazywane na rosnącą armię emerytów i rencistów. Ponadto są świadomi tego, że sami w przyszłości mogą pozostać na lodzie, bo na ich emerytury nie będzie już komu pracować.

Warto jednak pamiętać, że oszczędności, które są gromadzone w OFE również nie mogą być uznane za pewnik. Tu ryzyko wiąże się z perspektywą załamania koniunktury na rynku kapitałowym. Nikt nie może zagwarantować, że gromadzony przez całe życie kapitał gwałtownie nie straci na wartości w przypadku krachu giełdowego. Konsekwencje takiego krachu mogą być odczuwalne przez 10 lat a nawet dłużej - co wtedy stanie się z emeryturą osób, które zdobędą w tym okresie prawo do świadczeń?

Kości w tej grze zostały rzucone, jednak dopiero ostateczny kształt ustawy, nad którym trwają intensywne, nieoficjalne konsultacje, może być dla wszystkich zaskoczeniem. Konsekwencje stosowanej przez rząd metody kija i marchewki będą odczuwalne przede wszystkim przez pokolenie wyżu demograficznego lat 70-tych i 80-tych. Na co bowiem liczy rząd? Być może przygotowuje nas do sytuacji, w której na emeryturę trzeba będzie czekać dłużej. Skoro bowiem z taką łatwością rozmontowuje obecny system emerytalny, by zapewnić wypłaty „tu i teraz", to bez trudu można sobie wyobrazić sytuację, że gdy już nie będzie czego rozmontowywać, pojawią się propozycje systematycznego podnoszenia wieku emerytalnego – kto wie czy nie do poziomu przeciętnej długości życia kobiet i mężczyzn. Wszystko – rzecz jasna – w interesie emerytów.