Smoleńskie demony

Smoleńskie demony

Dodano:   /  Zmieniono: 710
To zadziwiające jak idealnie obie wersje katastrofy smoleńskiej – polska i rosyjska – odpowiadają stereotypom ugruntowanym wśród Polaków i Rosjan.
My w oczach wielu Rosjan to przecież nieodpowiedzialni, lekkomyślni, anarchiczni straceńcy – gotowi postawić świat na głowie w imię swych obsesji. Szaleńczy lot numer 101, poprzez mgłę, prosto do Katynia, to dla nich Polska w pigułce. Rosjanie z kolei dla wielu Polaków to prymitywni azjatyccy barbarzyńcy. Bezmyślny kolos, który nad niczym nie panuje, ale i nie zamierza ponosić za nic odpowiedzialności. Zatem lotnisko w Smoleńsku, owo wybetonowane kartoflisko przyciągające śmierć, a zwłaszcza wieża kontroli lotów, z panującym na niej „bardakiem", to z kolei Rosja w pigułce. Oczywiście nie wyklucza to demonicznej perfidii putinowskiej autokracji, zdolnej do najbardziej podstępnych czynów, dokonywanych zwykle tajemnymi mackami KGB.

Sprawa katastrofy smoleńskiej przy całym tragizmie wygląda prosto. Doszło do niej z powodu błędów obu stron, których po naszej stronie było więcej. Tyle, że  my dysponujemy w tej grze nieporównywalnie słabszą kartą. Nie mamy dostępu do kluczowych informacji i możemy o nie jedynie prosić z pozycji petenta.

Konfrontacja raportu MAK z prezentacją szefa polskiego MSWiA to jak pojedynek Goliata z Dawidem. Tyle że tym razem słabszy nie jest w stanie pokonać silniejszego. Jedyne, na co może liczyć, to sprawić, aby hegemon uwzględnił część jego argumentów. I tą drogą poszedł polski rząd.

Więcej na ten temat w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku 24 stycznia