W Smoleńsku nie było zamachu. Śledztwo do października

W Smoleńsku nie było zamachu. Śledztwo do października

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Wikipedia)
Prokuratura wojskowa wykluczyła, by w czasie lotu do Smoleńska doszło do zamachu. Śledztwo zostało przedłużone do 10 października. Wątek organizacji lotu wyłączono z głównego śledztwa i przekazano Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga. Trwa konferencja podsumowująca prawie rok śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej.
Według Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta, polscy prokuratorzy wojskowi "wyczerpali wszelkie czynności dowodowe" mogące potwierdzić lub zaprzeczyć, by w trakcie lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego i 95 innych osób do Smoleńska na uroczystości katyńskie, doszło do zamachu. - Prokuratorzy zakończyli badanie tego wątku, nadal badane są inne ewentualności - oświadczył Prokurator Generalny.

"Nie znaleźliśmy przesłanek"

- Prokuratura nie znalazła przesłanek, by stwierdzić, że 10 kwietnia pod Smoleńskiem doszło do "czynu o charakterze terrorystycznym" -  oświadczył szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg. - Takie stanowisko będzie potwierdzone w dokumencie kończącym postępowanie - mówił Szeląg zastrzegając zarazem, że jeśli pojawiłaby się w tej materii jakaś nowa przesłanka, prokuratura wróci do badania tej hipotezy, na potwierdzenie której - jak podkreślił - dowodów dotąd nie stwierdzono.

Ekspertyzy nie potwierdzają zamachu

Na potwierdzenie tego ustalenia prokuratury płk Szeląg przywołał zamówione w śledztwie opinie biegłych: Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, który uznał, że paliwo lotnicze zatankowane przez rządowego tupolewa było prawidłowe; Instytutu Geologii PAN, o warunkach klimatycznych i naturalnych w tym miejscu okolicznościach pojawienia się i zniknięcia mgły nad lotniskiem w Smoleńsku; Wojskowego Instytutu Chemii i Radiometrii, który nie stwierdził obecności w miejscu katastrofy materiałów wybuchowych, toksycznych i radioaktywnych, ani ponadnormatywnego promieniowania; biegli ds. nawigacji lotniczej badali karty podejścia do lotniska (opinia będzie jeszcze poszerzana).

To nie były strzały

Są też opinie kryminalistyczne ABW i KGP z nagrań filmowych z miejsca katastrofy (według Szeląga nie stwierdzono, by słyszalne na filmie dźwięki były wystrzałami z broni, ale nie ustalono pochodzenia tych dźwięków), ABW badała też aparaty i kamery należące do  pasażerów lotu do Smoleńska. Jak powiedział płk Szeląg, nie stwierdzono, by miały wartość dowodową. 

Rosja nie współpracuje tak dobrze

Śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej zostało przedłużone do 10 października 2011 roku - oświadczył naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski. Śledztwo miało zakończyć się 10 kwietnia. Parulski poinformował także, że materiały śledztwa obejmują 132 tomy akt jawnych i 21 tomów akt wydzielonych. Prokuratorzy przesłuchali ponad 500 świadków. Naczelny prokurator wojskowy przypomniał, że do Rosji polska prokuratura skierowała siedem wniosków o pomoc prawną. - Do dzisiaj nie wpłynęły do polskiej prokuratury materiały z  czynności przeprowadzonych w Rosji przez polskich prokuratorów w lutym -  powiedział Parulski. Chodzi o protokoły z zeznań przesłuchanych wówczas w Moskwie kontrolerów. Prokuratura oczekuje ciągle także m.in. na dokumenty z badań miejsca katastrofy przez polskich archeologów w październiku zeszłego roku. 

Polska czeka na materiały

- W przyszłym tygodniu Rosja ma przekazać Polsce kolejną partię materiałów ze śledztwa smoleńskiego - o takim efekcie swych rozmów z zastępcą szefa rosyjskiej prokuratury Aleksandrem Zwiagincewem poinformował Andrzej Seremet. Zadeklarował, że chce umożliwić polskim biegłym z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych dostęp do znajdujących się w Moskwie oryginałów "czarnych skrzynek" polskiego samolotu tak, by mogli oni wydać ostateczną opinię w sprawie, co nie jest możliwe bez dostępu do oryginałów.

Wcześniej Naczelny Prokurator Wojskowy wymieniał długą listę dokumentów, na które strona polska jeszcze czeka w ramach polsko-rosyjskiej pomocy prawnej, m.in. pełną dokumentację sekcji zwłok ofiar katastrofy, dokumentację lotniska Smoleńsk Siewiernyj, dokumentację pracy rosyjskich kontrolerów, chodzi też o dostęp do oryginałów "czarnych skrzynek" i wraku polskiego samolotu.

- Staramy się uzmysłowić stronie rosyjskiej oczekiwania związane z  tymi materiałami, których nam obecnie brakuje. Wskazujemy, że dzięki dostępowi polskich biegłych do "czarnych skrzynek" także strona rosyjska uzyska korzyść w postaci ostatecznej ekspertyzy strony polskiej - dodał Seremet.

Dwóch prokuratorów zajmie się organizacją lotu

Na konferencji poinformowano także, że wątkiem organizacji lotu prezydenta do Smoleńska zajmie się Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Odpowiednie materiały zostały wyłączone z akt głównego śledztwa. Dwuosobowy zespół śledczy w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga jeszcze w piątek otrzyma wyłączone z głównego śledztwa akta dotyczące organizacji lotów do Katynia z 7 i 10 kwietnia 2010 r.

Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami do prowadzenia tego śledztwa wyznaczono prokuratorów Józefa Gacka i Wojciecha Skórę, którzy już wcześniej zapoznawali się z aktami śledztwa WPO w Warszawie i tym samym przystąpią płynnie i bezzwłocznie przejmą działanie. Prokurator Gacek będzie szefem zespołu śledczego - powiedziała rzeczniczka PO Warszawa-Praga Renata Mazur.

"Prokuratorzy mają swój pogląd"

- Jakiekolwiek wnioskowanie o zarzutach, czy umorzeniu wątków, są czystą spekulacją - powiedział Szeląg odnosząc się do przekazania cywilnej prokuraturze wątku organizacji lotu. Dodał, że z samego wyłączenia ze śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej wątku organizacji lotu nie można na razie wyciągać dalej idących wniosków. - Prokuratorzy mają swój pogląd prawny, co do oceny tych materiałów pod względem wyczerpania znamion czynów zabronionych, ale jest to ich prywatny pogląd, nie na  użytek publiczny - powiedział Szeląg.

Prokuratorzy poinformowali wcześniej, że wątek organizacji lotu wyłączono z głównego śledztwa. - Wątek ten dotyczy działalności osób niepełniących czynnej służby wojskowej, zaangażowanych w różny sposób w  przygotowanie i organizację wizyt premiera 7 kwietnia i prezydenta 10 kwietnia - zaznaczył Szeląg. Dodał, że prokuratura wojskowa nadal bada organizację lotu z 10 kwietnia w  zakresie, który dotyczy wojskowych. 

Kto nie dopełnił obowiązków?

Parulski wskazał, że  postępowanie to będzie dotyczyć okresu od września 2009 r. do 10 kwietnia 2010 r. Chodzi o ewentualność niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez urzędników i funkcjonariuszy publicznych Kancelarii Prezydenta, Kancelarii Premiera, MSZ, MON, polskiej ambasady w Moskwie i BOR w związku z wizytami w Katyniu premiera Donalda Tuska (7 kwietnia 2010 r.) i prezydenta Lecha Kaczyńskiego (10 kwietnia).

Jak powiedział Parulski, akta z tego wątku, łącznie 35 tomów, zostały na razie przekazane do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Ona formalnie zdecyduje, która konkretnie prokuratura ma prowadzić odrębne, autonomiczne śledztwo w tym zakresie - ma to być Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, której prokuratorzy zapoznawali się już z aktami tego śledztwa.

Przedmioty dla rodzin

Pułkownik Szeląg zapowiedział, że przedmioty należące do ofiar katastrofy smoleńskiej, po oczyszczeniu ze szkodliwych dla zdrowia substancji chemicznych, będą mogły być przekazane rodzinom. Chodzi o rzeczy osobiste ofiar, znalezione na miejscu katastrofy, obecnie znajdujące się w depozycie Żandarmerii Wojskowej.

- Badania wykazały obecność licznych szczepów bakterii chorobotwórczych, świadczących o obecności w próbkach paliwa lotniczego. Otrzymane wyniki analizy świadczą, że  przedmioty te stwarzają bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia osób, które mogą mieć dostęp do tych materiałów; ich przekazanie dzisiaj, na tym etapie, osobom trzecim , jest stanowczo niewskazane - powiedział płk Szeląg.

Dodał, że podczas badań nie wykryto w tych przedmiotach środków trujących, produktów ich rozkładu ani substancji promieniotwórczych. Podkreślił również, że opracowana została metoda oczyszczania tych materiałów z szkodliwych dla zdrowia substancji chemicznych, polegająca głównie na  promieniowaniu jonizacyjnym. Jak mówił płk Szeląg, daje to szanse na doprowadzenie przedmiotów należących do ofiar katastrofy do stanu, który umożliwi wydanie ich rodzinom, jeżeli wyrażą one taką wolę.

Jak-40 osobno

Lądowanie samolotu Jak-40 w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. rano to wątek wyłączony do odrębnego postępowania karnego ze śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej - poinformował gen. Krzysztof Parulski. Jak powiedział Parulski, 25 marca wydano postanowienie odnośnie zawiadomienia dowódcy Sił Powietrznych gen. Lecha Majewskiego, złożonego pod koniec lutego. Zawiadomienie dotyczyło lądowania samolotu Jak-40 w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. przed katastrofą Tu-154M. Samolotem tym przywieziono do Rosji dziennikarzy, którzy mieli obsługiwać wizytę prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu.

Zawiadomienie, jak powiedział Parulski, dotyczy "sprowadzania bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w  ruchu powietrznym". Piloci Jaka-40 mieli wylądować poniżej minimalnych warunków pogodowych i przy braku zgody kontroli naziemnej. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

W chwili lądowania Jaka-40 warunki na lotnisku były bardzo trudne. Według komisji Dowództwa Sił Powietrznych, która badała incydent lotniczy z  udziałem samolotu, Jak-40 wylądował przy podstawie chmur 60 m i  widzialności poniżej kilometra. Warunki minimalne dla lotniska w Smoleńsku do widzialność 1000 m i podstawa chmur - 100 m. Według opublikowanych przez MAK stenogramów rozmów kontrolerzy ze Smoleńska nie widzieli samolotu i zamierzali go skierować na drugi krąg.

Rosjanie przyjadą do Polski

Na konferencji poinformowano też, że prokuratorzy rosyjscy badający katastrofę smoleńską przyjadą do  Polski, aby uczestniczyć w czynnościach śledztwa. - Wpłynął wniosek Rosjan w tej sprawie - poinformował Parulski. - Na zasadzie wzajemności, tak jak nasi prokuratorzy uczestniczyli w lutym w czynnościach rosyjskich śledczych, tak prokuratorzy Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej w drugiej połowie kwietnia przyjadą do Polski -  powiedział Parulski. W lutym dwaj polscy prokuratorzy uczestniczyli w Moskwie w przesłuchaniach kontrolerów ze smoleńskiego lotniska, dokonali także przeglądu akt rosyjskiego śledztwa w sprawie katastrofy.

Parulski zaznaczył także, że z Rosji do polskiej prokuratury wpłynęło do tej pory siedem wniosków o pomoc prawną. W czwartek, jak powiedział Parulski, polska prokuratura, wykonując jeden z tych wniosków, wysłała Rosjanom 21 tomów akt sprawy. Naczelny prokurator wojskowy dodał, że zrealizowane zostały trzy polskie wnioski o pomoc prawną skierowane w sprawie do władz Białorusi. Nadal natomiast oczekiwane są odpowiedzi na wnioski o pomoc prawną skierowane do Stanów Zjednoczonych i Danii.

Ekspertyza genetyczna

Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w  Warszawie płk Ireneusz Szeląg poinformował, że przygotowywana jest opinia specjalistów dotycząca identyfikacji genetycznej ofiar katastrofy smoleńskiej. Jak mówił płk Szeląg, Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie przygotowuje opinię dotyczącą profilowania genetycznego materiału pobranego podczas sekcji zwłok ofiar katastrofy. Ekspertyza ma także weryfikować identyfikację genetyczną, dokonaną w ramach badań prowadzonych przez specjalistów powołanych przez śledczych z Rosji. Prokuratura oczekuje także na opinię dotyczącą analizy danych z  tzw. polskiej czarnej skrzynki, rejestratora parametrów lotu ATM.

Eksperyment z tupolewem

Szeląg poinformował również o przeprowadzeniu eksperymentu podczas lotu samolotem Tu-154 nr boczny 102, polegającego na rejestracji dźwięków z kokpitu. Badania dotyczyły m.in. czułości rejestratora pokładowego. - Polegało na tym, że co pół metra generowano określony sygnał dźwiękowy w określonych parametrach, który był rejestrowany przez urządzenia pokładowe, jak i przez urządzenia biegłych. Odbywało się to na korytarzu, w kokpicie samolotu, jak też w pierwszym i drugim saloniku - powiedział Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Gdy otrzymamy wrak...

- Natychmiast po otrzymaniu wraku Tu-154 polscy eksperci poddadzą go badaniu, na razie wrak pozostaje dowodem w  śledztwie rosyjskim - powiedział Parulski. - Wrak jest przedmiotem naszego szczególnego zainteresowania -  powiedział Parulski. Przypomniał, że polska prokuratura występowała o zwrot wraku nie tylko we wnioskach o  pomoc prawną, ale zwracał się o to także prokurator generalny. Przypomniał też, że Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej stoi na stanowisku, iż do zakończenia śledztwa "ten dowód rzeczowy jest im niezbędny". Parulski nie umiał powiedzieć, kiedy wrak wróci do Polski.

Wątek usterki technicznej ważniejszy

Wątek ewentualności wystąpienia usterki technicznej polskiego Tu-154M zyskał na znaczeniu w śledztwie ws. katastrofy smoleńskiej po rosyjskim zaleceniu wycofania z eksploatacji maszyn tego typu - ocenił szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej płk Ireneusz Szeląg. Jak podkreślił, po wykluczeniu przez prokuraturę ewentualności zamachu terrorystycznego w Smoleńsku, polscy prokuratorzy badają nadal: działanie polskiej załogi w kontekstach ewentualnego błędu techniki pilotowania, naruszenia przez załogę zasad dyscypliny lub regulaminu lotów, albo niedostateczne wyszkolenie załogi.

W śledztwie sprawdzane są również hipotezy, czy polski samolot miał usterkę. Według płk. Szeląga, ta hipoteza zyskała na znaczeniu po ogłoszenie przez "RosAwiację" rekomendacji dla użytkowników samolotów Tu-154M, by wycofywać je z  eksploatacji w związku ze zbyt dużą awaryjnością (szef MON Bogdan Klich wstrzymał loty VIP na jedynym polskim Tu-154M i można na nim wykonywać tylko loty szkoleniowe lub  eksperymentalne - red.).

Prokuratura bada jeszcze, czy do katastrofy mogło dojść z winy złej pracy polskiego personelu naziemnego, albo rosyjskich kontrolerów. Badane też jest, czy  samolot mógł ulec usterce w trakcie lotu. Jak ocenił płk Szeląg, odpowiedź na to ostatnie pytanie umożliwią badania rejestratorów pokładowych.

"Proszę zrozumieć, że trzęsą nam się ręce"

- Zdajemy sobie sprawę, że śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej jest absolutnie priorytetowe i o historycznym znaczeniu - powiedział prokurator generalny Andrzej Seremet. Dodał, że ostatni rok prokuratury jest oceniany przez pryzmat tej katastrofy.

Mija rok od rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Ponad tydzień po objęciu funkcji prokuratora generalnego przez Seremeta miała miejsce katastrofa smoleńska. - Nikt z  nas nie może mieć pretensji do losu; skoro do tragedii doszło, trzeba podjąć określone działania i czynić wszystko co możliwe, aby śledztwo ukończyć - mówił w piątek prokurator generalny.

Zdaniem Seremeta postępowanie smoleńskie jest wyjątkowe w dziejach polskiej prokuratury. - Proszę nas zrozumieć, że czasami trzęsą nam się ręce, gdy podejmujemy określone decyzje i gdy dostrzegamy problemy, które stawia otaczająca nas rzeczywistość - powiedział.

zew, PAP