Obecnie na podpis prezydenta oczekuje uchwalona przez Sejm w lipcu ustawa o nasiennictwie. Podczas całego okresu procedowania w parlamencie wzbudzała wiele kontrowersji. Po pracach w Senacie, które zakończyły się 29 lipca, dokument został skierowany do prezydenta, który może ustawę podpisać, zawetować lub skierować do Trybunału Konstytucyjnego. Ustawa ta dopuszcza rejestrację roślin transgenicznych. Prezydent ma czas na podpisanie ustawy o nasiennictwie do 24 sierpnia.
Tymczasem przed Pałacem Prezydenckim przeciwko podpisaniu ustawy demonstrowało 13 sierpnia kilkadziesiąt osób. Domagano się, by prezydent zawetował tę ustawę, ponieważ dopuszcza ona rejestrację roślin genetycznie modyfikowanych. - Protest został zorganizowany przez wiele organizacji ekologicznych takich jak Zieloni 2004, Polska Wolna od GMO czy Greenpeace, ale ma on charakter społeczny, bo wiele prywatnych osób przyszło, by prosić prezydenta o niepodpisywanie ustawy o nasiennictwie - poinformował Dariusz Szwed z partii Zieloni 2004. W jego opinii, ustawa ta jest bublem prawnym, przygotowanym przez koalicję rządową PO-PSL, które tylnymi drzwiami chcą wprowadzić nasiona genetycznie modyfikowane na polski rynek, a to - zdaniem działacza Zielonych - jest zagrożenie dla polskich rolników i konsumentów.
Szwed podkreślił, że 70 proc. polskich obywateli jest przeciwne żywności GMO. Jego zdaniem, obecnie polskie produkty rolne są postrzegane w Europie jako żywność wysokiej jakości o dobrych walorach smakowych. Wprowadzenia masowej produkcji roślin transgenicznych może załamać polskie eksport żywności, bo europejscy konsumenci nie chcą GMO - uważa Szwed.
Działacz Zielonych przypomniał, że dziewięć krajów europejskich wprowadziło już zakaz stosowania GMO m.in. Niemcy i Francja. Ponadto przeciwko GMO opowiedział się niedawno Parlament Europejski. Powoływanie się przez rząd, że to Unia narzuca nam takie rozwiązania, jest nieprawdą - podkreślił Szwed. - Jeżeli prezydent zawetuje ustawę, to będą nadal obowiązywały przepisy z 2004 r. Obecnie obowiązująca ustawa zakazuje stosowania upraw transgenicznych - tłumaczył Szwed. Zaznaczył, że podstawową sprawą jest jednak uchwalenie nowej ustawy o organizmach genetycznie modyfikowanych. Taki projekt znajduje się od kilku miesięcy w Sejmie.
Paweł Połanecki z koalicji Polska Wolna od GMO zaznaczył, że protest z 13 sierpnia jest kontynuacją akcji sprzeciwu wobec wprowadzenia ustawy nasiennej, bo dopuszcza ona uprawę roślin transgenicznych wbrew opinii społeczeństwa. Zauważył, że organizacje ekologiczne próbują edukować społeczeństwo na temat zagrożeń wynikających z upraw GMO. - Ustawa jest napisana w tym celu, by jedna korporacja międzynarodowa mogła prowadzić na terenie Polski swój biznes - ocenił Połanecki. Według niego, nie zostało doprecyzowane pojęcie obrotu nasionami, co umożliwia ich przywóz na tzw. użytek własny, a nasiona te nie służą do niczego innego jak do zasiewów. - Jest to sprzeczne z intencją rządu, którego oficjalne stanowisko brzmi: "Polska wolna od GMO" - zaznaczył Połanecki. - Mamy nadzieję, że nasza argumentacja trafi do prezydenta. Skandalem będzie wprowadzenie tej ustawy do polskiego porządku prawnego. Jeżeli jednak prezydent ją podpisze, zostanie ona zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego - podsumował ekspert.
PAP, arb