Sikorski: więcej UE w UE. Państwa narodowe? Jak stany w USA

Sikorski: więcej UE w UE. Państwa narodowe? Jak stany w USA

Dodano:   /  Zmieniono: 
Radosław Sikorski (fot. Wprost)Źródło:Wprost
Kryzys UE nie jest spowodowany rozszerzeniem Wspólnoty na wschód. To oburzający nonsens - tak minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski odnosi się do artykułu w "Financial Times", w którym współautor traktatu lizbońskiego Jean-Claude Piris sugeruje, że UE znalazła się w kłopotach z powodu przyjęcia nowych krajów. - Rozszerzenie nie tylko nie przyczyniło się do kryzysu, ale wręcz odwrotnie – pomogło niektórym krajom europejskim odwlec moment prawdy o tym, na co stać państwo socjalne - przekonuje Sikorski w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Sikorski ocenia, że obecny kryzys ekonomiczny z jakim boryka się UE to "kryzys wiarygodności". - Rynki pożyczają tym, co do których mają wiarę, że odzyskają od nich pieniądze z godziwym zarobkiem. Więc receptą na kryzys musi być zwiększenie wiarygodności. Dlatego tak ważne było exposé premiera Tuska. Bo on nie czekał na kryzys naszej wiarygodności, uprzedzając testowanie naszej wiarygodności, zrobił coś, aby ją umocnić - tłumaczy szef MSZ.

A co powinna zrobić Unia, by zwiększyć swoją wiarygodność? - Wyobrażam więc sobie w przyszłości Europę bardziej zintegrowaną politycznie. Wyobrażam sobie instytucje europejskie z większymi prerogatywami wobec członków Unii, którzy łamią zasady rozsądnego gospodarowania - mówi. I dodaje, że Polska widzi "swoją rolę w UE inaczej niż Brytyjczycy", którzy zachowują eurosceptycyzm. - W Unii czujemy się komfortowo. Uważamy, że Unia jest projektem politycznym. I  że powinna być raczej bardziej spójna niż mniej - podkreśla szef MSZ.

Polski minister spraw zagranicznych proponuje, aby w przyszłości kraje członkowskie UE miały "tyle autonomii, ile mają stany USA". - Edukacja, moralność publiczna, podatki dochodowe powinny być wyłączone spod władzy Unii - wylicza. - Możemy oddać federacji więcej kompetencji tam, gdzie to ma sens z punktu widzenia efektywności, siły oddziaływania i prestiżu Europy w globalnym świecie, tam gdzie to ewidentnie jest dla wszystkich użyteczne. Tak jest już obecnie z polityką handlową. Jako kraj jesteśmy w tej dziedzinie ubezwłasnowolnieni ku olbrzymiemu naszemu pożytkowi - dodaje. A czy postępująca integracja nie będzie oznaczać, że w UE będzie rosła rola Niemiec i Francji, kosztem mniejszych państw - w tym m.in. Polski? - W polskim interesie jest to, aby Niemcy – jako największa gospodarka i najludniejszy kraj Unii – korzystały ze swojego znaczenia w ramach instytucji, na które także Polska ma wpływ, czasami w pojedynkę, a jak nie, to w koalicji. Bo próba sprawowania przywództwa – jak to ujął kiedyś Karl Lammers z CDU – metodami tradycyjnymi jest znacznie gorsza - przekonuje Sikorski.

"Rzeczpospolita", arb