Schymalla: w TVP dziennikarzy uczy się serwilizmu

Schymalla: w TVP dziennikarzy uczy się serwilizmu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Iwona Schymalla (fot. Sławomir Olzacki/FORUM) 
- Nie mam zwyczaju zatrudniania niczyich żon i kolegów - tak była szefowa TVP1 Iwona Schymalla mówi w rozmowie z "Polską The Times" o przyczynach swojego rozstania z telewizją publiczną. - Nie ulegam presji zmierzającej do oddawania komuś programu w rewanżu za jego udział w kampaniach wyborczych - dodaje.
- W aspekcie zawodowym nie żałuję niczego. Nie zamierzam się żalić - zapewnia Schymalla. - W lipcu złożyłam dymisję ze stanowiska dyrektora Programu 1, a teraz rezygnację z pracy w TVP. To musi coś znaczyć. Decyzji nie zmienię. Nie zamierzam pracować pod rządami politruków w XXI wieku. Ta groteskowa bezczelność też musi mieć swój kres - dodaje.

- W każdej pracy ważne są kompetencje, samodzielność i niezależność tych, którzy podejmują decyzje. Od nich zależą nie tylko programowe i finansowe losy spółki, ale zawodowe i prywatne losy pracowników. Spółka to nie gmach na Woronicza, to ludzie, których zawodowy potencjał nie może być trwoniony bez końca przez politruków: tych, którzy nie tworzą ani nie prowadzą programów, nie realizują materiałów, ponieważ nigdy tego nie robili i nie potrafią. Nie znają się na technice, reżyserii, realizacji, scenografii i meritum. Nie potrafią prowadzić studia. Ale za to zawsze coś "nadzorują" albo "koordynują". Mówią nam, że zadzwonią… i "będą konsekwencje" - opisuje powody swojego rozstania z TVP Schymalla. Była szefowa Jedynki ubolewa, że osoby te "małostkowością miażdżą młodych dziennikarzy, którzy nie mają jeszcze własnego wyczucia proporcji". - Zarażają ich przekleństwem nieformalnych systemów władzy, XVII- i XVIII-wiecznej klienteli, czyli dzisiejszym partyjniactwem i zawsze uniwersalnym serwilizmem - oburza się.

"Polska The Times", arb