Dramat w Poznaniu. Prokurator wojskowy strzelił sobie w głowę

Dramat w Poznaniu. Prokurator wojskowy strzelił sobie w głowę

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Newspix)
Prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Mikołaj Przybył postrzelił się po konferencji prasowej. Prokurator żyje, jest reanimowany. Został przewieziony do szpitala
Wcześniej mówił, że prokuratura wojskowa w Poznaniu miała podstawy prawne, by  żądać od operatorów telekomunikacyjnych danych personalnych, danych połączeń i treści esemesów.

Prokurator odczytywał 15 minutowe oświadczenie, w którym m.in. powtórzył, że w śledztwie nie było żadnych nieprawidłowości, a dziennikarze, piszący o tym, że prokuratura wojskowa złamała prawo, zostali zmanipulowani. Podkreślił również, że manipulacja dziennikarzami wynikała z faktu, że prokuratura "prowadzi bardzo poważne śledztwa związane z przestępczością zorganizowaną w Wojsku Polskim". Był wyraźnie zdenerwowany.

Po odczytaniu oświadczenia wyprosił dziennikarzy na kilka minut z sali. Wówczas strzelił sobie w  głowę. - Poprosił nas o opuszczenie sali, twierdził, że chce ją przewietrzyć. Potem padł strzał - relacjonuje reporterka TVP Info, Agnieszka Bylica, która była na konferencji.

Czytaj więcej na Wprost.pl:

Oświadczenie płk. Mikołaja Przybyła

Szef MSW po próbie samobójczej: będziemy działać szybko i rzetelnie

"Napisałem prawdę, ale czuję się winny". Dziennikarz "Wyborczej" o próbie samobójczej pułkownika

W poniedziałek po południu Prokurator generalny Andrzej Seremet miał ogłosić swe decyzje w sprawie prokuratorów wojskowych z Poznania, którzy według mediów bez koniecznej decyzji sądu chcieli, aby teleoperatorzy ujawnili im esemesy m.in. dziennikarzy. Prokurator Generalny miał zapoznać się z wynikami kontroli działań poznańskiej prokuratury wojskowej w śledztwie o przeciek do  mediów informacji ze śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Prokuratura ta sześć razy złamała prawo, żądając by operatorzy sieci komórkowych ujawnili jej treść esemesów dziennikarzy oraz prokuratorów - podała "Gazeta Wyborcza". Operatorzy tych danych nie udostępnili, bo tajemnicę korespondencji można uchylić tylko za zgodą sądu, której w tej sprawie nie było.

Płk Przybył nadzorował postępowanie w sprawie przecieku ze śledztwa smoleńskiego. W zeszłym tygodniu płk Przybył dementował informacje "Rzeczpospolitej" i TVN24 jakoby on i jego podwładni wydali decyzję o inwigilacji dziennikarzy i nałożenia podsłuchów na ich telefony.

pap, ps