Błasika nie było w kokpicie. Piloci znali prawdziwą wysokość

Błasika nie było w kokpicie. Piloci znali prawdziwą wysokość

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gen. Andrzej Błasik - według biegłych, to nie jego głos zarejestrowały czarne skrzynki (fot. Piotr Kowalczyk/Newspix) 
Raport MAK i raport Millera podważony. Słowa wypowiadane w kokpicie, które oba dokumenty przypisywały dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzejowi Błasikowi, w rzeczywistości wypowiadał drugi pilot mjr Robert Grzywna - ustalili biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dr. Jana Sehna w Krakowie. Sprawę ujawniła "Rzeczpospolita", która napisała, że zweryfikowała informację w dwóch niezależnych źródłach, które miały dostęp do ekspertyzy biegłych. Nowe fakty stawiają pod znakiem zapytania tezę, że gen. Błasik naciskał na pilotów w czasie wykonywania manewru podejścia do lądowania na lotnisku w Smoleńsku.
- Eksperci z Instytutu Sehna to specjaliści światowej klasy. Jeśli ta informacja się potwierdzi, to oznacza zakwestionowanie jednej z najważniejszych tez o naciskach na pilotów - skomentował dla "Rzeczpospolitej" Wit Seidler, pełnomocnik Zuzanny Kurtyki, której mąż - szef IPN - zginął w katastrofie smoleńskiej. Oficjalnie ustalenia biegłych z Instytutu Sehna mają zostać podane do wiadomości publicznej 16 stycznia.

Jak napisała "Rz", komputerowe porównywanie próbek głosów wykluczyło, by jakiekolwiek słowa w kabinie pilotów podczas feralnego lotu wypowiadał gen. Błasik. Biegli nie zdołali ustalić autorstwa wszystkich nagranych wypowiedzi, ale stwierdzili, że dowódca Sił Powietrznych nie wydawał komend podczas lądowania.

Do tej pory obowiązywała wersja, że gen. Błasik był w kokpicie i jako jedyny w kabinie odczytywał dane z prawidłowego wysokościomierza. Teraz - według najnowszej ekspertyzy - wiadomo, że dane odczytywał drugi pilot. Podważa to tezę o słabym wyszkoleniu załogi - podkreśliła "Rz" przypominając, że jednym z dowodów świadczących o rzekomej obecności Błasika w kokpicie był fakt, że jego ciało znaleziono niedaleko zwłok nawigatora Artura Ziętka.

Raport MAK i raport komisji Millera w sprawie Smoleńska przypisywały dodatkowy głos w kabinie dowódcy Sił Powietrznych. Oba źródła oparły się na zeznaniach osób, które odsłuchały nagrania z czarnych skrzynek i zidentyfikowały Błasika jako obecnego w kokpicie. Jako pierwszy gen. Błasika o obecność w kabinie Tupolewa oskarżył (w maju 2010 r. na antenie TVN) Edmund Klich, polski akredytowany przy MAK.

zew, "Rzeczpospolita"