W Jemenie polała się krew

W Jemenie polała się krew

Dodano:   /  Zmieniono: 
W rocznicę starć z 13 stycznia 1986 roku dziesiątki tysięcy Jemeńczyków wyszły na ulice (fot. EPA/YAHYA ARHAB/PAP) 
Trzy osoby zginęły, a 18 odniosło obrażenia w wyniku strzelaniny, która wybuchła między policją a separatystami protestującymi w Adenie. Wydarzenia miały miejsce w 26 rocznicę krwawych zamieszek w największym mieście na południu Jemenu. Jedną z ofiar jest policjant - poinformował anonimowy przedstawiciel sił bezpieczeństwa.

Policja zaczęła strzelać do separatystów, którzy zbierali się na  jednym z placów w dzielnicy Hur Maksar. Uzbrojeni demonstranci odpowiedzieli ogniem. Źródło medyczne cytowane przez agencję EFE wyjaśniło, że miejsce w którym doszło do strzelaniny jest zarezerwowane na parady wojskowe.

Uczestnicy protestu domagali się niepodległości dla południa kraju. Jemen Północny i Południowy zjednoczyły się w 1990 r., jednak mieszkańcy południa często skarżą się, że są marginalizowani przez władze centralne. Demonstranci krytykowali też porozumienie wynegocjowane przez Radę Współpracy Zatoki Perskiej (GCC), które zakłada stopniowe zrzeknięcie się władzy przez rządzącego od 33 lat prezydenta Alego Abd Allaha Salaha w zamian za immunitet. "Ruch Południowy zbojkotuje przyszłe wybory prezydenckie", "Inicjatywa krajów Zatoki Perskiej nas nie dotyczy" - głosiły napisy na  transparentach. Wybory prezydenckie mają się odbyć w lutym.

Demonstrację zorganizowano, by upamiętnić krwawe wydarzenia sprzed 26 lat. 13 stycznia 1986 r. w Adenie wybuchły starcia między rywalizującymi ze sobą odłamami Partii Socjalistycznej, która była w tym czasie u władzy w Jemenie Południowym. W ciągu dwóch tygodni zginęło ok. 10 tys. osób. 13 stycznia w całym kraju na ulice wyszły dziesiątki tysięcy ludzi. Protestowali przeciwko immunitetowi dla Salaha i jego współpracowników oraz podkreślali, że  chcą, by kraj był zjednoczony. "Ani Północ, ani Południe, chcemy jedności" - skandowali.

PAP, arb