Głodowali w Krakowie, głodują w Warszawie. Trwa protest w obronie lekcji historii

Głodowali w Krakowie, głodują w Warszawie. Trwa protest w obronie lekcji historii

Dodano:   /  Zmieniono: 
30 marca protestujący w Krakowie (na zdj.) po apelu kard. Dziwisza przerwali głodówkę. Teraz pałeczkę przejęli od nich protestujący z Warszawy (fot. PAP/Jacek Bednarczyk)
Pięć osób głoduje w Warszawie na znak protestu przeciwko zmianom w programach nauczania w szkołach ponadgimnazjalnych, dotyczącym głównie lekcji historii. To kontynuacja głodówki, która do 30 marca trwała w Krakowie.
- Przejęliśmy pałeczkę po Krakowie i 30 marca o godz. 13 zaczęliśmy głodówkę w pomieszczeniach Stowarzyszenia Wolnego Słowa. Jest nas w tej chwili czterech, a dzisiaj dojdzie piąty - poinformował Adam Borowski, w czasach PRL opozycjonista i wydawca. Według informacji ze strony stowarzyszenia w proteście prócz Borowskiego biorą udział Grzegorz Wysocki, Lech Ochnik, Mariusz Patey i Bogusław Olszewski. Protestujący - jak tłumaczył Borowski - mają dokładnie te same postulaty, jakie zgłaszali uczestnicy głodówki w Krakowie. - Obawialiśmy się, że po przerwaniu głodówki w Krakowie rząd i ministerstwo uznają, że  problem zniknął - uzasadniał kontynuowanie protestu Borowski.

"Do śmierci głodować nie będziemy..."

Uczestnicy krakowskiego protestu, przerwanego w dwunastej dobie po  apelu kard. Stanisława Dziwisza, domagali się zawieszenia rozporządzenia MEN, które - ich zdaniem - ogranicza w szkołach m.in. naukę historii. Protestujący tłumaczyli, że wybrali radykalną formę sprzeciwu, bo od wielu lat różne środowiska: naukowcy, nauczyciele, rodzice bezskutecznie wyrażały swoją negatywną opinię wobec zmian, które proponuje ministerstwo. Według "Naszego Dziennika" do protestu szykuje się kolejna grupa byłych działaczy opozycji z Sosnowca. - Mam nadzieję, że za nami pójdą następni, dopóki się tego nie rozwiąże. To nie jest tak, że my będziemy głodowali do śmierci - zaznaczył Borowski.

Jak uczyć historii?

28 marca w Sejmie minister edukacji narodowej Krystyna Szumilas tłumaczyła, że lekcji historii w szkołach ponadgimnazjalnych będzie więcej -  sześć godzin zamiast dotychczasowych pięciu. Pytany o te zapewnienia Borowski podkreślił, że wykład historii linearnej kończy się w pierwszej klasie, a dalej program nauczania przewiduje jedynie bloki tematyczne.

Według starej podstawy programowej uczniowie mieli dwa - poza propedeutyką w szkole podstawowej - pełne cykle kształcenia historii: od  najdawniejszych dziejów człowieka i starożytności do czasów współczesnych. Raz w gimnazjum i drugi raz w szkołach ponadgimnazjalnych. MEN postanowił to zmienić rozciągająć program gimnazjum na pierwszą klasę szkoły ponadgimnazjalnej. Reforma weszła w  życie od 1 września 2009 r. i dlatego obecni uczniowie klas trzecich gimnazjum skończą naukę historii na pierwszej wojnie światowej, a od 1  września 2012 r. już jako uczniowie szkół ponadgimnazjalnych będą uczyć się historii Polski i świata po 1918 r. Po pierwszej klasie szkoły ponadgimnazjalnej, w której wszyscy uczniowie będą mieli historię najnowszą, w drugiej i trzeciej klasie -  zgodnie z realizowaną reformą - będą mieli obowiązkowy przedmiot "historia i społeczeństwo", o ile zdecydują się uczęszczać np. do klasy przyrodniczej, politechnicznej lub ekonomicznej. Lekcje te mają pomóc zrozumieć uczniom zainteresowanym naukami ścisłymi "jak ważna jest historyczna ciągłość i jak wiele doświadczeń współczesnych jest zakorzenionych w doświadczeniach poprzednich pokoleń".

PAP, arb