Polscy grabarze bali się utraty pracy, więc... zarażali ludzi dżumą

Polscy grabarze bali się utraty pracy, więc... zarażali ludzi dżumą

Dodano:   /  Zmieniono: 
Oskarżeni przyznali się na torturach. Sąd skazał ich na dekapitację. Ciała wbito na pale (fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Trzech grabarzy posądzono o umyślne roznoszenie dżumy. Aby pozyskać klientelę, mieli oni smarować klamki domostw mózgami i jelitami ludzi zmarłych na skutek zarazy. Sąd skazał oskarżonych na karę śmierci przez odcięcie głowy. Wcześniej skazanych "rozciągano", przypalano i odcięto im dłonie. Nietypowy proces odbył się w Lublinie w roku 1711.
W procesie grabarzy od początku było wiele nieścisłości. Trzech grabarzy oskarżono o posmarowanie mózgiem zmarłego na dżumę człowieka drzwi domu, w którym później zmarło 5 osób. W domu tym jednak jeden z mieszkańców chorował jeszcze przed incydentem. Oskarżonymi byli Marcin Morawski, Jakub Szumilas i Stanisław Kromczak. Wszyscy mieli mieć związek z tajemniczą maścią. Ponadto, Marcin i Jakub – według jednej z relacji – po pogrzebie matki zeznającego przeciw nim świadka pozostawili w domu, z którego zabierali ciało, „skrwawioną łopatkę ludzką". Niedługo po tym, jak poszli, w domu umarło jeszcze dziecko. Stanisław z kolei oskarżony był o podrzucanie do domostw „morowych chust". Cechą wspólną wszystkich oskarżeń jest to, że ani razu żaden z „kopaczy” nie był złapany na gorącym uczynku...

Grabarze przyznali się jednak do winy. Ale któż by się nie przyznał na torturach polegających na rozciąganiu i przypalaniu członków? Jeden z grabarzy przyznał po torturach: "jedno ze strachu, a drugie i z boleści powiadałem na siebie i na ludzi niewinnych". Skazanym ucięto ręce, potem głowy. Głowy wbito na pal, pale postawiono na rozstajnych drogach.

Historyk badający sprawę „szerzenia dżumy" w Lublinie, stwierdził w publikacji z 1927 roku, że skłonny jest sądzić, iż „tak straszna kara spotkała ludzi niewinnych, a cała sprawa była wynikiem tylko panicznego lęku przed dżumą". W Lublinie padło na grabarzy. Gdzie indziej o szerzenie epidemii oskarżano ludność żydowską, włóczęgów lub... lekarzy, którzy nie dość, że stykali się z chorymi, to jeszcze nosili przerażające maski, które nie budziły wśród ludzi zaufania.

odkrywcy.pl, sjk