"Koko, koko ganja spoko". Palikot publicznie zapalił skręta

"Koko, koko ganja spoko". Palikot publicznie zapalił skręta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Janusz Palikot ze skrętem (fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)
Ponad 3 tys. osób przeszło ulicami stolicy w Marszu Wyzwolenia Konopi - manifestacji środowisk, które opowiadają się za legalizacją marihuany w Polsce. Janusz Palikot zapalił
Uczestnicy marszu skandowali hasła: "Sadzić, palić, zalegalizować"; "Wolność dla konopi, konopie dla wolności"; "Kto nie jara, ten fujara"; "Marihuana to medycyna". Niesiono także transparenty z napisami: "Jestem wolnym człowiekiem"; "Koko, koko ganja spoko".

Marsz rozpoczął się po południu w centrum stolicy - pod Pałacem Kultury i Nauki. Następnie jego uczestnicy - wśród nich wielu ubranych kolorowo i trzymających zielono-żółto-czerwone flagi wywodzącego się z Jamajki Ruchu Rastafari - przeszli Al. Jerozolimskimi, potem - Nowym Światem przez Plac Trzech Krzyży pod Ministerstwo Sprawiedliwości w Alejach Ujazdowskich. Według informacji policji podczas przemarszu nie doszło do poważniejszych incydentów.

Palikot: jestem z was dumny

Manifestacja zakończyła się wiecem pod Sejmem. Tam do zgromadzonych przemawiali m.in. organizatorzy marszu oraz Janusz Palikot. - Jestem strasznie z was dumny, fantastyczna robota, nie przestaniemy dopóki nie zwyciężymy - mówił Palikot do uczestników wiecu. Następnie zapytał zgromadzonych: "Czy macie tego jonta?" i zaciągnął się otrzymanym z tłumu "skrętem".

Pytany później, czy rzeczywiście był to joint - odpowiedział: "Ja nie jestem specjalistą, musieliby ocenić ci, co podawali, bo ja nie jestem użytkownikiem, ale wydaje mi się, że tak". - Trzeba to robić, bo trzeba zmieniać kraj - dodał.

Apelowali o uwolnienie Dołeckiego

Marsz zorganizowało stowarzyszenie Wolne Konopie, które działa na rzecz legalizacji w Polsce tzw. miękkich narkotyków. Organizacja powstała w 2006 r. W tym roku celem przemarszu był także apel o uwolnienie Andrzeja Dołeckiego - jednego z działaczy stowarzyszenia.

Media informowały wcześniej, że Dołecki został 1 maja zatrzymany przez policjantów z wydziału antynarkotykowego Komendy Stołecznej Policji. Po odkryciu przez policję dwóch niewielkich plantacji marihuany w podwarszawskich Kajetanach koło Nadarzyna zatrzymano ich właścicieli i to oni zeznali, że Dołecki kupował od nich marihuanę. Jak informowano, Dołecki nie przyznał się do zarzutów. W swoich wyjaśnieniach miał potwierdzić, że kupował marihuanę, ale na własny użytek. Zdaniem działaczy i sympatyków stowarzyszenia Dołecki jest więźniem sumienia.

Marihuana - prokurator nie musi ścigać, jeśli...

Marihuana jest najczęściej stosowanym narkotykiem na świecie. Podobnie jak haszysz wyrabiana jest z konopi indyjskich rosnących w południowo-wschodniej Azji, w rejonie Morza Śródziemnego, w Ameryce Środkowej i Południowej. Może być również hodowana w klimacie umiarkowanym. Zdaniem wielu ekspertów zajmujących się zwalczaniem narkomanii jej używanie może prowadzić m.in. do zaburzonej oceny sytuacji, spadku koncentracji i ogólnego zobojętnienia.

Od grudnia ubiegłego roku obowiązują przepisy, które dają możliwość odstąpienia od ścigania za posiadanie niewielkiej ilości narkotyków. Według uchwalonej rok temu - po burzliwej dyskusji w Sejmie - nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, w pewnych okolicznościach prokurator, jeszcze przed wydaniem postanowienia o wszczęciu śledztwa, może odstąpić od ścigania za posiadanie środków odurzających lub substancji psychotropowych. Chodzi o przypadki, gdy dana osoba ma nieznaczne ilości narkotyków na własny użytek i nie jest dilerem. Ponadto, gdy osoba uzależniona podda się leczeniu, prokurator może wobec niej zawiesić postępowanie, jeśli nie zagraża jej kara wyższa niż do pięciu lat więzienia.

zew, PAP