Samuraje grają o wszystko

Samuraje grają o wszystko

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dla rynku konsol do gier Nintendo było tym, czym Nokia dla rynku komórek. Teraz japońska firma rozpoczyna nową batalię o pozycję lidera branży. Ofensywa może się jednak szybko przerodzić w walkę o przetrwanie.
Oczekiwanie i napięcie dały się wyczuć już na konferencji prasowej prezesa Nintendo Satoru Iwaty w połowie września. Każde jego słowo niemal natychmiast trafiało na Twitter wraz z komentarzami dziennikarzy i specjalistów. Niektóre redakcje, np. poważnego brytyjskiego „Guardiana”, zorganizowały w swoich witrynach relacje minuta po minucie – zupełnie jakby chodziło o szczególnie oczekiwany mecz piłkarski albo jakieś dramatyczne wydarzenia polityczne. A chodziło o zabawę. Iwata ujawniał pierwsze tajemnice nowej konsoli – Wii U. Urządzenia, które wejdzie na rynek w listopadzie.

Dominator w kłopotach

 Przez lata to właśnie Nintendo – firma w Polsce relatywnie mało znana – rozdawało karty na rynku konsol. Jej kolejne urządzenia biły rekordy sprzedaży. Nintendo Entertainment System znalazł 60 mln nabywców. Nintendo 64 kupiły 32 mln osób. Konsolę GameCube – 21 mln (dodajmy jeszcze 200 mln sprzedanych gier na ten model). I wreszcie konsola Wii, wypuszczona na rynek w 2006 r. To był megahit. I przełom w postrzeganiu gier. – Wii przyciągnęła do gier wiele osób, które wcześniej w ogóle nie były nimi zainteresowane. Stało się tak dzięki przyjaznemu dla całej rodziny oprogramowaniu oraz konkurencyjnej cenie – podkreśla w rozmowie z „Wprost” Richard Keen, analityk specjalistycznego serwisu IGN Entertainment. – Rywale z Sony i Microsoftu próbowali w ostatnich latach dorównać tej popularności, ale ich produkty wciąż trafiają przede wszystkim do rąk entuzjastów gier – dodaje
Więcej możesz przeczytać w 39/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.