"Kaczyński zaprogramował politykę Tuska"

"Kaczyński zaprogramował politykę Tuska"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Kaczyński (fot. PAP/Jacek Turczyk)
Rząd Donalda Tuska idzie w dobrym kierunku zmniejszając deficyt budżetowy - uważa prof. Stanisław Gomułka. Wątpliwości budzą jednak metody, jakimi jest on zmniejszany - ocenił ekonomista podczas debaty nad programem gospodarczym PiS. - Chodzi o zmniejszanie gwałtownie inwestycji publicznych. Można mieć wątpliwości, co do metod zmniejszania deficytu, ale nie co do kierunku. Istotne zmniejszenie deficytu jest nam potrzebne - wyjaśnił Gomułka. Odniósł się w ten sposób do pytania, czy minister Jacek Rostowski dobrze rozwiązuje najważniejsze problemy gospodarcze.
Gomułka ocenił, że polityka makroekonomiczna, którą realizował pierwszy rząd Donalda Tuska, "była zaprogramowana przez rząd Jarosława Kaczyńskiego". - Mam na myśli zmniejszenie składki rentowej, eliminację jednego progu podatkowego oraz wprowadzenie podwójnego becikowego - wyliczał. - Oznaczało to wzrost wydatków i zmniejszenie dochodów o ok. 40 miliardów złotych rocznie i było bardzo ważną przyczyną pogarszania się sytuacji fiskalnej w ciągu ostatnich kilku lat - tłumaczył.

Rząd Donalda Tuska - zdaniem ekonomisty - podjął też inne działania, które zwiększyły ten deficyt. Według Gomułki z taką sytuacją mieliśmy do czynienia do 2010 roku, jednak od tego czasu rząd Tuska zaczął zmniejszać deficyt, idąc w dobrym kierunku.

Prof. Gomułka podkreślił też, że w ocenie ostatnich dwudziestu lat różni się od swoich przedmówców. Przyznał, że Polska ma problemy, jak duży dług publiczny i prywatny, czy umiarkowane tempo wzrostu gospodarczego. Podkreślił równocześnie, że Polska zrobiła duży postęp w zmniejszaniu dystansu cywilizacyjnego w stosunku do Europy Zachodniej, mając o dwa procent wyższe tempo wzrostu gospodarczego niż Zachód. Gomułka przyznał, że nie jest to tak duże tempo jak w krajach wschodzących - jak Chiny, Indie, Brazylia, czy Turcja, które rozwijają się w tempie 6-8 procent. - Nie należymy do tej kategorii, ale zauważmy podstawowe różnice. Mamy niskie inwestycje publiczne i prywatne - podkreślił.

Były wiceminister finansów ocenił, że poszczególne rządy musiały sobie wydatkami socjalnymi, które były obciążeniem dla finansów publicznych. - To spowodowało, że oszczędności i inwestycje były u nas niższe, niż gdzie indziej - dodał. Ekonomista wyliczał, że w Chinach wydatki publiczne w ciągu ostatnich 30 lat wynosiły między 20-30 procent PKB, a w Polsce oscylują między 40 a 50. Według niego umiarkowane tempo doganiania krajów lepiej rozwiniętych wynika z "problemu finansów publicznych".

Gomułka podkreślił, że istotne jest określenie w jakiej sytuacji Polska znajduje się obecnie. - Mamy silne spowolnienie wzrostu gospodarczego. Ekonomista przewiduje, że w ciągu dwóch lat bezrobocie wzrośnie o 3 procent, dług publiczny będzie nadal wysoki i rosnący, a deficyt budżetowy wzrośnie powyżej 3 procent. W związku z tym Polska podlega procedurze nadmiernego deficytu i jest problem, jak z tego wyjść w sytuacji, gdy tempo wzrostu nam maleje - ocenił.

PAP, arb