Lekarz wyjaśnia dlaczego przerwał milczenie. "Mam dość obłudy jednych i drugich"

Lekarz wyjaśnia dlaczego przerwał milczenie. "Mam dość obłudy jednych i drugich"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dymitr Książek (fot. Maksymilian Rigamonti dla Wprost)
- Zgodziłem się na ten wywiad tylko i wyłącznie dlatego, że mogłem pogadać z Magdaleną Rigamonti, bo nie uprawia politykierki i w jej oczach widziałem szczerość i wiarę w swoją misję - oświadczył Dymitr Książek, lekarz LPR, który po katastrofie smoleńskiej towarzyszył rodzinom ofiar w Moskwie i który zdecydował się opowiedzieć o swoich doświadczeniach we "Wprost". Oburzenie wywiadem w oświadczeniu dla PAP wyraził zespół ratowników Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który uczestniczył w identyfikacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej.

Wywiad z Dymitrem Książkiem przeprowadziła dla "Wprost" Magdalena Rigamonti. Rozmowa ukazała się w najnowszym numerze tygodnika.

- Zgodziłem się na ten wywiad tylko i wyłącznie dlatego, że mogłem pogadać z Magdą, bo nie uprawia politykierki i w jej oczach widziałem szczerość i wiarę w swoją misję. Zgodziłem się, bo mam dość tej obłudy jednych i drugich, ludzi których tam nie było, a powinni być, żeby wspierać i przypilnować (myślę, że cała nasza piątka myśli podobnie); zgodziłem się, bo rzygać mi się chce, gdy pseudoludzie bez zasad, szacunku dla rozpaczy, odprawiają upiorny taniec chochoła na grobach, z szacunku dla P. Kopacz - tej, która była tam dla tych ludzi, a została brutalnie wciągnięta w brudne rozgrywki, u której widziałem szczere łzy i słyszałem jej szloch... Magda ciągnij temat, może wreszcie otrzeźwieją i się zreflektują, i w końcu zmarli zaznają należnego im odpoczynku. Niech będzie - dostanę po dupie, ale powiedziałem to, co powinienem, żebym bez wstydu patrzył w lustro. Dumny z siebie jestem, że się odważyłem - oświadczył na profilu Magdaleny Rigamonti na Facebooku Dymitr Książek.

Na wywiad opublikowany przez "Wprost" z oburzeniem zareagowali Łukasz Chalupka, Robert Gałązkowski, Piotr Łukiewicz oraz Krzysztof Przybysz z LPR.

"Tajemnica zawodowa, wrażliwość na ludzkie cierpienie, szacunek dla osób zmarłych oraz ich rodzin, powinny wykluczać - naszym zdaniem - publikacje podobne do tej, która się ukazała. Zawód lekarza, ratownika medycznego, pielęgniarza to niestety również obecność podczas umierania i rozmowy o śmierci z rodzinami. Ze względu na okoliczności były to bardzo trudne przeżycia, jednak nie usprawiedliwiają one komentarzy pana doktora Dymitra Książka" - podkreślili Łukasz Chalupka, Robert Gałązkowski, Piotr Łukiewicz oraz Krzysztof Przybysz z LPR w oświadczeniu przekazanym w poniedziałek wieczorem PAP. "Wszelkie informacje dotyczące ofiar jak i ich rodzin, uzyskane w takich okolicznościach – w naszej opinii - objęte są tajemnicą zawodową" - napisali.

W oświadczeniu podkreślono, że zadaniem zespołu lekarzy LPR w Moskwie była pomoc rodzinom w sytuacji "ogromnej traumy i tragedii, którą przeżywały, mogącej zagrażać ich zdrowiu i życiu". "Byliśmy przygotowani i wyposażeni w sprzęt oraz leki umożliwiające pomoc medyczną. Mieliśmy również do dyspozycji stacjonujący obok zakładu medycyny sądowej w Moskwie zespół pogotowia ratunkowego na wypadek ewentualnej potrzeby transportu medycznego do szpitala" - czytamy w oświadczeniu.

"Nasza misja trwała kilka dni, ale poczucie obowiązku pozostało. Kazało nam nie tylko służyć całą naszą wiedzą, doświadczeniem i sercem, ale także zachować milczenie. Uznaliśmy, że to Rodziny ofiar powinny decydować o tym, jak będą pamiętać swoich bliskich. To było możliwe tylko wtedy, kiedy oszczędzimy wszystkim drastycznych opisów dotyczących identyfikacji" - napisano.

Lekarze zaznaczyli również, że we wszystkich dotychczasowych misjach, które realizowali, starali się wypełniać obowiązki "zgodnie z posiadaną wiedzą i własnym sumieniem".

PAP, Facebook


Pełny tekst wywiadu, do którego odnieśli się Łukasz Chalupka, Robert Gałązkowski, Piotr Łukiewicz oraz Krzysztof Przybysz z LPR jest dostępny w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost".