Areszt za 2,3 tys. zł. Matka zostawiła dzieci bez opieki?

Areszt za 2,3 tys. zł. Matka zostawiła dzieci bez opieki?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wersja policji odbiega od przedstawionej przez panią Joannę, fot. sxc.huŹródło:FreeImages.com
- Funkcjonariusz powiedział, że ma nakaz doprowadzenia mnie do aresztu śledczego. Jak to usłyszałam, aż nogi się pode mną ugięły. Ale zaraz pomyślałam, że to chyba pomyłka - relacjonuje moment zatrzymania pani Joanna z Opola, która za dług w wysokości 2,3 tys. złotych trafiła do aresztu, a której dzieci zostały w związku z tą sytuacją odwiezione do pogotowia opiekuńczego.
Policjanci w trakcie zatrzymania okazali kobiecie dokument, zgodnie z którym miała trafić do aresztu za niezapłacenie niecałych 2,3 tys. złotych długu. W trakcie zatrzymania okazało się, kobieta jest samotną matką i w jej domu znajduje się dwójka dzieci. Funkcjonariusze zaskoczeni tą sytuacją zdecydowali, że dzieci powinny zostać odwiezione do placówki opiekuńczej.

- Rozpłakałam się, bo oni jeszcze chcieli dzieci rozdzielić. Córkę zamierzali odwieźć do domu małego dziecka, a synka do pogotowia opiekuńczego. Myślałam, że mi serce pęknie. Błagałam, żeby tego nie robili - relacjonuje kobieta. - Gdyby nie pomoc sąsiadów, którzy następnego dnia wpłacili za mnie pieniądze, musiałabym spędzić w areszcie 25 dni. Nawet nie chcę myśleć, jak bardzo dzieci by to przeżyły - dodaje.

Wersja policji odbiega jednak od przedstawionej przez panią Joannę - donosi dziennik.pl.

Rzecznik policji w Opolu Maciej Milewski  twierdzi, funkcjonariusze zjawili się pod domem kobiety już o godzinie 21. Okazało się jednak, że pani Joanny w nim nie ma. Sąsiedzi wyjaśnili, że udała się ona na zakupy. - Kobieta wróciła do domu o 21:45. Policjanci weszli z nią do mieszkania, okazali jej zarządzenie sądu o zatrzymaniu. Kobieta oświadczyła wtedy, że w domu są dzieci - ujawnia Milewski.

Przedstawiciel policji podkreśla także, że funkcjonariusze nie zabrali kobiety i dzieci od razu. - Cała procedura związana z załatwieniem opieki dla syna i córki pani Joanny trwała do godziny 23 - wyjaśnia. Z informacji dziennika.pl wynika, że próbowała ona w tym czasie - bezskutecznie - zebrać pieniądze potrzebne do zapłacenia kary.

Policjanci w związku z zastaną sytuacją postanowili poradzić się Sądu Rejonowego w Opolu, który z kolei zadecydował o przekazaniu informacji o zdarzeniu do sądu rodzinnego. Możliwe, że kobieta poniesie konsekwencje pozostawienia dzieci bez opieki - uważa dziennik.pl.

- Biorąc pod uwagę, że trwało to ponad godzinę, trudno jest zrzucać nam, że wyrwaliśmy dzieci ze snu i nie było czasu ich przygotować. To nie policjanci ubierają dzieci, a matka - kończy Milewski.

mp, dziennik.pl