"Świat oszaleje na punkcie ciąży księżnej Kate"

"Świat oszaleje na punkcie ciąży księżnej Kate"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Księżna Kate (fot. Crystal Pictures / newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
Ona - zwykła dziewczyna z ludu. On – osierocony i kochany przez poddanych książę. W kwietniu zeszłego roku ponad dwa miliardy ludzi na całym świecie śledziło relację na żywo z ich uroczystego ślubu. Wczoraj świat oszalał ponownie, bo pałac Buckingham potwierdził, że para spodziewa się dziecka. - To zainteresowanie to nic dziwnego. To urealnienie bajki o zwykłej dziewczynie i królewiczu. To szczęśliwe zakończenie, którego potrzebujemy - mówi Wprost.pl Ewa Jarczewska-Gerc, psycholog SWPS.
Księżna Catherine i książę William to lepsza, piękniejsza wersja pary sprzed lat - Lady Diany i księcia Karola. Na razie jednak wszystko wskazuje na to, że ich przyszłość może ułożyć się nieco bardziej szczęśliwie. Para nie ukrywa, że łączy ją silne uczucie. Do tego William i Kate mają za sobą poparcie rodziny królewskiej. Dziecko, którego spodziewa się Kate, zdaje się być ukoronowaniem tego szczęścia. Na Facebooku można znaleźć mnóstwo gratulacyjnych wpisów z życzeniami dla przyszłych rodziców, a hasło #royalbayby pojawiało się na Twitterze nawet kilkadziesiąt razy w ciągu jednej minuty.

Zdaniem profesora Macieja Mrozowskiego z UW zainteresowanie wokół królewskiej ciąży wynika z samej ludzkiej natury. - Ludzie od zawsze interesowali się życiem sfer wyższych. Ślub Kate i Williama był wydarzeniem globalnym, więc ciąża też jest globalna – przekonuje medioznawca. - Można puścić wodze refleksji i spojrzeć na to z kulturoznawczego punktu widzenia: w naszej naturze zakodowany jest monarchiczny ład społeczny. Bez względu na to jak chcemy być wolni i korzystać z tej wolności, oczekujemy, że będzie ktoś, kto zapanuje nad ładem społecznym - zwłaszcza teraz, kiedy żyjemy z widmem kryzysu grożącego chaosem. Nasza tęsknota za bezpieczeństwem wyraża się w tęsknocie za ładem kulturowym, którego gwarantem jest monarcha - przekonuje medioznawca.

Kopciuszek na tronie

Z kolei Ewa Jarczewska-Gerc, psycholog społeczna podkreśla, że w historii Kate i Williama znaczenie ma schemat narracyjnego mitu. - To jest urealnienie bajki o zwykłej dziewczynie i królewiczu. To szczęśliwe zakończenie, którego potrzebujemy. Chcielibyśmy być bohaterami tych wydarzeń, ale ponieważ z powodów obiektywnych nie możemy, staramy się przynajmniej dowiedzieć na ten temat jak najwięcej. Ludzie oszaleją na punkcie tej ciąży i będą chcieli znać każdy szczegół związany z dzieckiem - twierdzi psycholog. Natomiast według Mrozowskiego bajka jest tu tylko elementem dodatkowym, demokratyzującym i potwierdzającym, że monarchia nie jest już dzisiaj zamkniętą dynastią. - Kopciuszek może wejść nie tylko na salony, ale i na tron, a przynajmniej może siedzieć u boku panującego - podkreśla.

Kwaśniewska to nie księżniczka…

W Polsce kilka miesięcy temu poruszenie wywołał ślub Aleksandry Kwaśniewskiej z muzykiem Jakubem Badachem. Jednak zdaniem specjalistów ewentualna informacja o ciąży tej pary nie wzbudzałaby już takich emocji.

- Polski szaleństwo na punkcie ślubu Kwaśniewskiej wynika z faktu, że nie mamy własnej monarchii. Oczywiście ślub Aleksandry Kwaśniewskiej był chwilowym wydarzeniem dla Polaków, ale jednak jest to tylko córka prezydenta i to na dodatek nieobecnego – podkreśla psycholog z SWPS. - Księżniczka to jednak coś innego niż córka prezydenta. W ludziach tkwi głębokie przekonanie, że w książętach i królach płynie błękitna krew. Kate jest co prawda wybrana z ludu, ale jednak namaszczona, więc musi być w niej coś wyjątkowego – dodaje.

– Dynastia musi mieć tradycję i legitymację, a nie mają jej sekretarze partyjni ani nowobogaccy. To są ludzie, którzy wdarli się na salony i którzy wdarli się przemocą do elity mającej kształtować ład społeczny. Oni nie dają gwarancji, że będą strzec tego ładu. Przeciwnie - będą go wykorzystywać do własnych interesów. Są jedynie obiektem zainteresowania plotkarskiego, a to nie to samo – wtóruje jej Mrozowski.

Spragnieni tradycji

Zarówno Mrozowski jak i Jarczewska-Gerc podkreślają, że wzmożone zainteresowanie najpierw ślubem, a teraz ciążą brytyjskiej pary książęcej świadczy o jednym: ludzie w gruncie rzeczy, mimo że oficjalnie głoszą idee wolnościowe i indywidualistyczne, potrzebują i oczekują porządku opartego na tradycji. A Kate i William taki porządek ucieleśniają. - Ten fakt, że powstaje rodzina, która w dodatku płodzi dzieci, przywraca ludziom wiarę w naturalny, prawie religijny porządek - ocenia Mrozowski.

Czy ciąża Kate zaowocuje modą na macierzyństwo? Zdaniem profesora Mrozowskiego nie. - Wiele rzeczy wskazuje na to, że ludzie pogrążają się w dramatycznej schizofrenii kulturowej: nie realizują tego, co jednocześnie bardzo chcą mieć. Próba wypromowania macierzyństwa miała już kilka swoich premier. Dziecko było symbolem statusu i konsumpcji. Chodziło o to, żeby pokazać, że nas na nie stać, bo dzisiaj samo dziecko nie jest powodem do dumy. Takim powodem jest dopiero dziecko udane, w które się inwestuje – twierdzi profesor. – Oczywiście dziecko Williama i Kate jest udane o tyle, że daje perspektywę ciągłości monarchicznej. Jest w nim nadzieja nacjonalistyczna - dodaje.

Również Jarczewska-Gerc ocenia, że potomek książęcej pary jest bardzo istotny dla monarchii, mimo że ona sama nie pełni w rzeczywistości znaczącej roli na Wyspach. – Pełni funkcję cukierkowo-wspierającą – zauważa. - Cukierkową, bo mamy księżniczki, książęta i piękne, drogie stroje. A wzmagającą morale, bo trzyma Brytyjczyków w przekonaniu o ich wyjątkowości i sile - wyjaśnia.