Krauze: katastrofa w Smoleńsku? Tylko zamach to tłumaczy

Krauze: katastrofa w Smoleńsku? Tylko zamach to tłumaczy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Antoni Krauze (fot. MICHAL FLUDRA / Newspix.pl ) Źródło: Newspix.pl
- To będzie film o tragedii smoleńskiej i o jej konsekwencjach. Na początku informacje o katastrofie rządowego samolotu oparte były na kłamstwach. Tak też zaczyna się nasz film. Opierając się na dochodzeniu prowadzonym przez bohaterkę, na końcu zrekonstruujemy to, co naprawdę wydarzyło się na pokładzie samolotu Tu-154M - mówił w rozmowie z "Gościem Niedzielnym" reżyser filmu "Smoleńsk" Antoni Krauze.
W ocenie Krauzego nie ma innego logicznego wytłumaczenia tego, co wydarzyło się w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. niż fakt, że doszło do zamachu. Pytany o dowody na poparcie tej tezy stwierdził: "To, że nie złapałem złodzieja za rękę, nie znaczy, że nie wiem, iż zostałem okradziony".

"Film nie ma zastąpić śledztwa"

- Scenariusz wykorzystuje prawdziwe wydarzenia. Dotyczy to zarówno samej tragedii, jak działania osób publicznych przed katastrofą i po niej. A w rekonstruowaniu tego, co wydarzyło się na pokładzie Tu-154M, posłużymy się ustaleniami zespołu parlamentarnego posła Macierewicza. Jego ekspertami są znakomici fachowcy nie tylko od katastrof lotniczych. Dysponują wiedzą i aparaturą niedostępną naszym naukowcom. Rekonstrukcję katastrofy planuję na końcu zdjęć. Być może do tego czasu zostaną ujawnione nowe fakty - powiedział reżyser.

Jak zaznaczył Krauze film nie ma zastąpić śledztwa. - Może, co najwyżej, przedstawić krążące na ten temat hipotezy. Ale udział Rosjan w katastrofie, bierny albo czynny, jest ewidentny. Przecież to w ich rękach znajdują się do dziś wszystkie najważniejsze dowody. A niektóre zniszczyli bezpowrotnie zaraz po katastrofie - podkreślił reżyser.

"Kilka osobistości wycofało się w ostatniej chwili"

- Być może sprawcy kierowali się zasadą, że cel uświęca środki. Poza tym kilka osobistości, które miały lecieć z prezydentem, wycofało się w ostatniej chwili. Na przykład Klub Parlamentarny PO miał reprezentować m.in. Grzegorz Schetyna, a poleciał za niego Sebastian Karpiniuk - dodał.

Jak mówił reżyser zdjęcia do filmu nie będą robione na terenie lotniska w Smoleńsku. - Na pewno by nas nie wpuszczono. A rejon katastrofy praktycznie nie istnieje. Rosjanie wycięli drzewa. Spalili trawę. Zniwelowali cały teren. Ale mam nadzieję, że tego typu pejzaż znajdziemy w Polsce - mówił.

ja, "Gość Niedzielny"