Tusk uczy się ćwierkać

Tusk uczy się ćwierkać

Dodano:   /  Zmieniono: 
Donald Tusk pojawił się na Twitterze
Donald Tusk pisze na Twitterze sam. I robi postępy. Poprosił współpracowników, by podpowiedzieli mu, kogo powinien obserwować.
Na początek premier zaćwierkał cienko. Pierwsze wpisy (czyli ćwierknięcia) w serwisie Twitter były drętwe. O Noblu dla Unii Europejskiej: „Europa zasługuje na nagrodę, mimo że sama w to nie wierzy”, albo o następcy Waldemara Pawlaka: „Udany debiut wicepremiera Piechocińskiego na RM [Radzie Ministrów – przyp. red.]. Autentyczny zapał i otwartość. Zapowiada się dobra współpraca”. Powszechnie przyjęto więc, że wpisy zamieszczają podwładni Tuska, którzy pod nazwiskiem szefa boją się zamieścić coś wychodzącego poza sztampę i polityczną mowę-trawę. Ktoś zauważył, że wpisy na koncie premiera pojawiają się, gdy trwał szczyt europejski w Brukseli. Wniosek? Piszą za niego! Okazuje się jednak, że Tusk pisze sam.

Puste konto premiera

– W Brukseli wziął na salę posiedzeń swój tablet i zamieszczał wpisy na Twitterze w trakcie posiedzenia – opowiada dziennikarz jednej z gazet, który był świadkiem tego, jak przenośny komputer wędrował w ręce Tuska. Ciekawe, bo jeszcze niedawno premier strofował Pawła Grasia czy Sławomira Nowaka (obaj bardzo aktywni na Twitterze) za nieustanne patrzenie w telefony i stukanie w klawiatury w trakcie narad. Co więc się stało? Kilka tygodni temu współpracownicy założyli konto na Twitterze Benedyktowi XVI. Zanim papież zamieścił pierwszy wpis, jego profil śledziło już kilkaset tysięcy osób z całego świata. Przy tej okazji zaczęło się w internecie naigrywanie się z Tuska. Premier miał bowiem konto na Twitterze od czasów kampanii wyborczej 2011, na którym do 10 grudnia 2012 r. nie zamieścił ani jednego wpisu. Jego poczynania, a właściwie ich kompletny brak śledziło aż 9 tys. użytkowników serwisu! Współpracownik premiera: – Tusk też widzi, że znaczenie Twittera w polityce rośnie. To nie wymaga wielkich studiów, wystarczy wejść na portale informacyjne. Co chwila są doniesienia o tym, że jakiś polityk zamieścił na Twitterze jakiś wpis.

Drugi rozmówca z KPRM: – W kancelarii doceniają znaczenie tego serwisu. Na przykład Igor Ostachowicz [odpowiadający za wizerunek premiera – przyp. red.], którego oficjalnie nie ma na Twitterze, jest doskonale zorientowany, co jest tam publikowane.

Cały artykuł można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który jest już dostępny w formie e-wydania.

Najnowsze wydanie tygodnika dostępne jest dostępne również na Facebooku.