Jan Paweł II był o włos od śmierci w Polsce

Jan Paweł II był o włos od śmierci w Polsce

Dodano:   /  Zmieniono: 
Papież Jan Paweł II (fot. Antonio Suarez / ZUMA / newspix.pl)Źródło:Newspix.pl
- On był nieskazitelny. Bardziej to ci, którzy byli wokół niego, grzeszyli - mówi Magdalenie Rigamonti płk Mieczysław Jesionek - człowiek, który miał za zadanie strzec Jana Pawła II w czasie pielgrzymek papieża do Polski. Jak ujawnia, papież nie zawsze był bezpieczny, a "strona kościelna wiele razy stwarzała zagrożenie".
W 1979 roku, podczas pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski, Mieczysław Jesionek był pracownikiem Biura Ochrony Rządu. Na początku przedstawiciele Kościoła nie ufali BOR-owcom. Rozmówca Magdaleny Rigamonti dodaje, że gdy był członkiem bezpośredniej ochrony Jana Pawła II, jeździł z papieżem po całej Polsce. - A w końcu zostałem szefem sztabu całej pielgrzymki od strony rządowej. Wtedy oblatywaliśmy wszystkie miasta razem z nuncjuszem apostolskim, sekretarzem episkopatu i jeszcze kilkoma osobami. I relacje zaczęły być dobre. Herbatkę podawaliśmy - mówi "Wprost" Jesionek.

Rozmówca Magdaleny Rigamonti podkreśla, że ówczesna władza strasznie bała się, że w Polsce dojdzie do zamachu na Jana Pawła II. Środki ochrony wzmocniono po próbie zamachu dokonanej przez Alego Agcę. Wcześniej wszystko było robione "na gębę" - wspomina pułkownik.

Czy Janowi Pawłowi II coś w Polsce groziło? - Strona kościelna sama wiele razy stwarzała zagrożenie - mówi Mieczysław Jesionek. - Pamiętam, jak z Zakopanego papież przelatywał do Czech. Śmigłowce były tak przeciążone, że ledwo wystartowały. Maszynę, którą leciał papież, centymetry dzieliły od zahaczenia o topole - dodaje.

Na spotkania z papieżem przychodziły tłumy. - Wszyscy mieliśmy poobrywane guziki od marynarek. W 1979 r. nie było żadnych barierek. Tłum napierał, trzeba się było przedzierać. To były niesamowite sceny. Prawdopodobnie wtedy zginął Pierścień Rybaka, choć strona kościelna tego nigdy nie potwierdziła. Na ręku jednak papież tego pierścienia nie miał - wspomina Jesionek.

- Zdarzało się, że zakonnicom rozrywały się habity. One dostawały takiego amoku na widok Ojca Świętego, że trzeba było je za nie trzymać, bo inaczej by się rzuciły na papieża - dodaje.

Pytany, czy rozmawiał z papieżem, Jesionek odpowiada: "pewnie". - Kilkanaście razy. Byłem też z nim sam na sam – w Zakopanem była taka winda, do której mogły wsiąść tylko dwie osoby, on i ja. To już w latach 90.  - mówi.

Czy Jan Paweł II się bał? Dlaczego tuż przed przejazdem papieża rozebrano chodnik przed bazyliką na Pradze? Czy polskiemu papieżowi zagrażały sowieckie miny i austriackie moździerze? Pełny zapis rozmowy Magdaleny Rigamonti z pułkownikiem Mieczysławem Jesionkiem w najnowszym (23/2013) numerze tygodnika "Wprost".

Nowy numer "Wprost" od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania .

Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .