Prof. Środa: Gender zaczęło dzielić Polaków skuteczniej niż Smoleńsk

Prof. Środa: Gender zaczęło dzielić Polaków skuteczniej niż Smoleńsk

Dodano:   /  Zmieniono: 
Magdalena Środa (fot. M. Kaliński dla Wprost) 
Zaczyna dzielić Polaków bardziej skutecznie niż Smoleńsk i wzbudza równie wielkie emocje. Socjolożka prof. Magdalena Środa objaśnia, skąd się wziął gender, co oznacza oraz kto i dlaczego się go boi.
Czy ktoś widział człowieka? Nie sądzę. Widzimy głównie kobiety i mężczyzn. Czym się różnią? Na pewno fizjologią, choć ta w dużej mierze jest niewidoczna. Kobiety i mężczyźni mają jednak odmienny styl bycia, inne możliwości, inne potrzeby, inne sposoby ubierania się, oczekiwania i aspiracje. Dziś różnice te się zacierają. Zmieniają się wzorce kulturowe kobiecości i męskości (gender), choć fizjologia i biologia (płeć) pozostają te same. 100, 200, 500 lat temu różnice były tak duże, że filozofowie i teologowie, pisząc o człowieku, pisali wyłącznie o mężczyznach. Kobiety pisać nie mogły, bo nie miały prawa do żadnej z kulturowych czynności, które wykonywali mężczyźni. Kobiecość kobiety polegała na służbie i całkowitej nieobecności w sferze publicznej. Męskość mężczyzny na panowaniu. Kobieta – jak pisał św. Tomasz – jest bytem "wybrakowanym i niewydarzonym”; jest grzeszna, słaba, bezrozumna, niezdolna do niczego prócz bycia "pomocą do rodzenia”, glebą dla znajdującego się w męskim nasieniu (!) zarodka. Św. Tomasz i jego wizja niezmiennego, hierarchicznego świata, gdzie jedni są podporządkowani drugim (poddani – panom, kobiety – mężczyznom, czarni – białym, robotnicy – pracodawcom, a wszyscy – księżom), jest w Kościele stale aktualna. I to właśnie ona stanowi punkt odniesienia do krytyki tzw. ideologii gender.

Ideologia Gender

Termin "ideologia gender” został wymyślony na potrzeby chwili. Chodziło przede wszystkim o odwrócenie uwagi od afer pedofilskich w polskim Kościele. Termin ten zrobił niewiarygodną karierę i dziś jest centralnym elementem wielkiej krucjaty Kościoła na rzecz „nowego średniowiecza”, czyli powrotu kobiet i mężczyzn do tradycyjnych ról. Mamy więc wiece, listy, prelekcje (nie tylko w salach katechetycznych), całe studia, nad którymi pochylają się kościelni krytycy, a nawet zagraniczne autorytety, które mają dowieść, że krytyka gender służy Bogu, Kościołowi i całej Europie (choć w ich krajach, jak sami przyznają, opór przed gender jest bardzo słaby: cała więc nadzieja w katolickiej Polsce). W istocie chodzi o silny, niemal konwulsyjny opór Kościoła wobec cywilizacyjnych zmian. Wobec równości, uznaniu autonomii kobiet, tolerancji i partnerstwu w rodzinie. Kościół szuka utraconego gruntu swojego hegemonicznego panowania, które miał do niedawna. Próba to będzie nieudana, ale spektakl propagandowy, który dziś obserwujemy, jest zaiste doskonale wyreżyserowany i wyrafinowany. Księża wystawieni na pierwszą linię frontu walki z ideologią gender zaopatrzeni są w krótkie prace propagandowe, dzięki którym wiedzą, których cytatów używać, czyje nazwiska przywoływać, jak straszyć. Bo gender jest niczym Opus Dei: niewidoczne, demoniczne, wszędobylskie, straszne.

Wróćmy jednak do początków, do narodzin owej strasznej kategorii, jaką jest gender, i zobaczmy, jaka jest jej funkcja we współczesnych naukach.

Gender, plemię Toda i prawo jazdy

Gender to termin specjalistyczny, używany przez antropologów, socjologów, kulturoznawców i prawników na całym świecie, którzy badają istotę przemian w obrębie kultur i ich wzajemnych zróżnicowań. Jedną z pierwszych badaczek gender była Margaret Mead. Zwróciła ona uwagę, że wzorce związane z płcią nie zawsze i nie wszędzie są takie same. Pisała: „Zdaniem Filipińczyków żaden mężczyzna nie dochowa tajemnicy. Mieszkańcy wyspy Manus twierdzą, że tylko mężczyźni potrafią się bawić z dziećmi. W plemieniu Toda nieomal wszystkie prace domowe są zbyt święte, by mogły je wykonywać kobiety. Wśród Arapeshów głowa kobieca uchodzi za tęższą od męskiej”. W jednych plemionach kobiety mają długie włosy, a mężczyźni krótkie, w innych mężczyźni się fryzują, a łysa głowa oznacza największy atrybut kobiecości. To, co traktujemy jako kobiecość i męskość, w różnych kulturach i w różnych czasach wyglądało i wygląda odmiennie. I w pewnym sensie daje się kształtować. Dziś kobiety w niektórych krajach islamskich walczą o prawa do edukacji, pracy i niezależności, które Europejki wywalczyły sobie 100 lat temu. Czy to, że kobieta się uczy, czyni ją mniej kobiecą i zgodną z wolą Boga niż to, że jest tylko "pomocą w rodzeniu”? Czy to, że kobieta będzie prowadziła samochód (o co walczą dziś kobiety w Arabii Saudyjskiej), zniszczy naturę jej kobiecości? W islamie jest powiedziane, że tylko mężczyzna może prowadzić wielbłąda, a więc i samochód. Prawdziwa saudyjska kobiecość zgodnie z boskim wyobrażeniem może się rozwijać tylko w domu, poza pracą i prowadzeniem samochodu. Islam walczy więc z gender z równą siłą co dzisiejszy Kościół w Polsce. Czy gender jest zatem wrogiem? A czy wrogiem może być nauka? Dla Kościoła była zawsze wtedy, gdy się nie zgadzała z kościelną doktryną. Choć doktryna ta się zmienia, a Kościół trwa.

Więcej o gender można przeczytać w artykule prof. Magdaleny Środy opublikowanym na łamach najnowszego numeru tygodnika "Wprost" .

Najnowszy numer "Wprost" jest dostępny w formie e-wydania .  
Najnowszy "Wprost" jest  także dostępny na Facebooku .  
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania