Środa: Siedem powodów, dla których rok 2014 będzie rokiem kobiet

Środa: Siedem powodów, dla których rok 2014 będzie rokiem kobiet

Dodano:   /  Zmieniono: 
Magdalena Środa (fot. M. Kaliński dla Wprost)
André Malraux powiedział kiedyś, że „wiek XX albo będzie wiekiem religii, albo go nie będzie”. Jego przewidywania okazały się nieprawdziwe. Nie wiem, czy ktoś już ogłosił, jaki ma być wiek XXI, ale nie sądzę, by był triumfem jakiejkolwiek religii. Świat się laicyzuje i zmierza – pomału, niejednorodnie, ale konsekwentnie – w kierunku równości. Przede wszystkim: równości kobiet i mężczyzn. Dlatego też są powody, by uznać że 2014 i następne będą latami, gdy kobiety będą doganiały mężczyzn w różnych dziedzinach aktywności oraz władzy. Powodów jest co najmniej siedem oraz Jacek Kurski.
Powód pierwszy. Od co najmniej 200 lat jesteśmy świadkami „miękkiej”, ale potężnej rewolucji, która radykalnie zmienia strukturę dotychczasowych społeczeństw. Zauważają to socjologowie. Twierdzą (m.in. Urlich Beck), że jej siłą sprawczą jest emancypacja kobiet. Po tysiącach lat, gdy zamknięte były w sferze domowej, bez żadnych praw, kobiety wkraczają w świat publiczny: pracują, głosują, zarządzają, decydują o swojej płodności. Dawne społeczeństwa, stając się nowoczesnymi w sferze publicznej, pozostawały feudalne w sferze domowej; w sferze publicznej pracę wynagradzano, przemoc karano, w sferze prywatnej praca nie była wyceniana, przemoc nie była karana. To się dziś pomału zmienia, choć opory konserwatystów np. przed ratyfikowaniem konwencji w sprawie przeciwdziałania przemocy domowej pokazują, że w Polsce feudalizm jeszcze mocno się trzyma.

Powód drugi. Radykalną zmianę struktury społeczeństwa Zachodu zapowiadała już rewolucja francuska, głosząc hasła wolności, równości i braterstwa. Wolność już mamy, dziś motorem zmian może być tylko równość, która jest zarazem warunkiem spójności społecznej (dawnego braterstwa). Dzisiejsza Europa przetrwa nie dlatego, że jest emisariuszem wolności, ale dlatego, że ceni i realizuje ideały równości.

Powód trzeci. Jak nigdy potrzebujemy balansu, równowagi nie tylko między wolności i równością, ale między ekspansją (ekonomiczną) a ochroną (przyrody), między konkurencyjnością (na rynkach) a troską (o tych, którzy na rynkach nie dają sobie rady). Z nadmiaru lub niedostatku wszystko ginie, twierdził Arystoteles. W przyrodzie i w życiu ludzkich społeczności najważniejsza jest równowaga. Jej miernikiem jest równość między kobietami i mężczyznami.

Powód czwarty. Kobiety to niezużyte residuum wiedzy, umiejętności, troski, gotowości do współpracy i wielu możliwości, które nie zostały jeszcze sprawdzone w życiu publicznym, choć dzięki nim przez tysiące lat przetrwały rodziny. Kobiety to wielka siła innowacyjności i pokłady niespożytej energii. Już sto lat temu zauważyła to Irena Krzywicka, która pisała: „Dziś, kiedy nauczono się ograniczać płodność, ta olbrzymia masa energii idzie w świat i powoli zaczyna zmieniać jego oblicze. Bo na dnie tych wszystkich przemian dziejących się na naszych oczach, tkwi kobieta, żywioł, którego ludzkość jeszcze dobrze nie zna i nie rozumie, z którym nie umie się jeszcze obchodzić – potężna siła rozrodcza skierowana w inne łożysko”.

Powód piąty. Kobiety nie są jeszcze zdemoralizowane przez władzę. Są poza układami, również korupcyjnymi. Nie twierdzę, że nie są zdolne do korupcji, przemocy czy nepotyzmu, ale – statystycznie – na razie ich udział w działaniach korumpujących życie gospodarcze i polityczne jest minimalny. Mogą więc je oczyścić, rewitalizować. Tak jak mężczyźni mogą nieco odfeminizować niektóre zawody i relacje domowe, dzieci bardzo potrzebują prawdziwych ojców.

Powód szósty. Obserwując życie publiczne (zwłaszcza politykę), mam nieodparte wrażenie, że mężczyźni są zmęczeni i zagubieni; oparty na feudalizmie patriarchat wyczerpał swoje żywotne siły.

Hegel twierdził, że każda forma cywilizacji przeżywa swoje dzieciństwo, dojrzałość i schyłek. Patriarchat zaczął właśnie ten trzeci okres. Widać to szczególnie w polityce (nie tylko polskiej): żadnych nowych idei, żadnych wizji, żadnej żywotności. Niezależnie od tego, która partia rządzi, jest tak samo. Nie od partii zależy więc rzeczywista polityczna zmiana, ale od płci.

Powód siódmy. Mężczyźni za długo zajęci byli władzą i gromadzeniem bogactw, za mało zajmowali się sobą. Dziś dużo mówi się o kryzysie męskości. Kobiety od czasów działalności pierwszych sufrażystek i feministek, od czasów Simone de Beauvoir bardzo intensywnie zajmowały się problemem własnej tożsamości, własnych praw i nowych perspektyw życiowych, które daje wolność. Można powiedzieć, że w większym stopniu niż mężczyźni wiedzą, kim są, a zwłaszcza czego chcą.

Jeszcze jest jeden powód: np. Jacek Kurski. Mężczyzna ten ostatnio powiedział, że parytety „są niezgodne z człowieczeństwem”. Według Jacka Kurskiego „z człowieczeństwem” zgodne są zapewne szybkie samochody i duże zarobki w Brukseli. Czyż pan poseł nie jest doskonałym dowodem na to, że formacja, do której należy, czyli patriarchat, ma charakter schyłkowy? Czas takich mężczyzn pomału dobiega końca. Stanowczo lepiej przysłużą się cywilizacji, gdy zajmą się zmywaniem naczyń i odkurzaniem własnych domów niż polityką. Rok 2014 będzie rokiem Elżbiety Bieńkowskiej, Barbary Nowackiej, Kazimiery Szczuki, Wandy Nowickiej, Róży Thun, Leny Kolarskiej-Bobińskiej, Niki Bochniarzowej, Doroty Warakomskiej, Agnieszki Szygendy, Bogumiły Matuszewskiej i wielu, wielu innych. Niestety będzie to też rok posłanki Krystyny Pawłowicz (choć już nie Beaty Kempy). Ale iluż Pawłowiczów mamy od setek lat wśród mężczyzn? A pani poseł jest tylko jedna.

Ranking najbardziej wpływowych kobiet w Polsce w najnowszym numerze tygodnika Wprost.

Najnowszy numer "Wprost" jest dostępny w formie e-wydania .  
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .  
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania .