Wychowywał się w sierocińcu siostry Bernadetty. "Dostawaliśmy baty"

Wychowywał się w sierocińcu siostry Bernadetty. "Dostawaliśmy baty"

Dodano:   /  Zmieniono: 
- Wygłupiałem się i dostawałem wciry. Raz się nawet zbuntowałem i powiedziałem: nie chcę waszego Boga, co to jest za Bóg? Dostałem w pysk i odpowiedź; ten Bóg jest moim oblubieńcem. Tylko tyle – opowiada na antenie TVN24 jeden z wychowanków sierocińca prowadzonego przez Siostry Boromeuszki w Zabrzu.
Cztery lata temu wyszło na jaw, że w sierocińcu prowadzonym przez Siostry Boromeuszki w Zabrzu, wychowankowie byli bici, gwałceni oraz obrażani. Sąd skazał wówczas zakonnice na karę więzienia za stosowanie przemocy fizycznej i podżeganie wychowanków do czynności pedofilskich.

Zakonnice zamykały starszych chłopców z młodszymi. Zlecały im, aby dali im nauczkę. Nie reagowały też na skargi pobitych i gwałconych młodszych dzieci. Byli wychowankowie podczas procesu zgodnie stwierdzili, że „było to piekło”,  a nie sierociniec. Mimo prawomocnego wyroku siostra Bernadetta do dziś nie trafiła do więzienia. Zakonnica wystąpiła o zawieszenie kary. Decyzja ws. zawieszenia kary siostry Bernadetty ma zapaść jutro w sądzie rejonowym w Zabrzu. Siostra mieszka obecnie w klasztorze w Zgromadzeniu Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza w Trzebnicy.

Jeden z wychowanków sierocińca opowiadał, że dzieci były regularnie obrażane i brutalnie karane. - Zawiniłeś i dostawałeś np. pięć uderzeń w łapę, no i to się przedawniło, potem siostra czekała, czekała i nagle cię chwyciła i powiedziała: masz 50 batów - tłumaczył pan Rafał.

ja, TVN24