Zabili taksówkarza dla 10 tys. zł? Nie zdążyli ukryć ciała

Zabili taksówkarza dla 10 tys. zł? Nie zdążyli ukryć ciała

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zabili taksówkarza dla 10 tys. zł? Nie zdążyli ukryć ciała (fot.sxc.hu) 
Jak dowiaduje się tvp.info, prokuratura oskarżyła dwóch mężczyzn o morderstwo stołecznego taksówkarza Jana B. w październiku 2013 r. Mariusz O., który potrzebował gotówki, obmyślił plan zwabienia kierowcy w pułapkę i zdobycia jego samochodu. Po zbrodni, mercedes został sprzedany za 10 tys. zł. Teraz jemu i jego pomocnikowi, Tomaszowi R., grozi dożywocie.
Głównym oskarżonym w sprawie jest 31-letni Mariusz O. , drobny przestępca pochodzący z okolic Grójca, poszukiwany wcześniej kilkoma listami gończymi za kradzieże i włamania na terenie całej Polski. Jak się okazało, mężczyzna ukrywał się w wynajętym mieszkaniu na warszawskich Stegnach.

Śledczy ustalili, że Mariusz O. na pomysł morderstwa i kradzieży samochodu znajomego taksówkarza Jana B. wpadł w drugiej połowie października. 23 października 2013 r. Mariusz O. miał zadzwonić do Jana B. i zaproponować mu długi kurs poza Warszawę. Gdy taksówkarz przyjechał pod blok, w którym mieszkał O., został zaproszony na herbatę „przed długą trasą”. Tuż po wejściu do mieszkania, Jan B. został zaatakowany.

Z ustaleń prokuratury wynika, że napastnikami byli Mariusz O. i jego kompan Tomasz R. Ten ostatni miał nie wiedzieć o planie O. Taksówkarz został kilkakrotnie uderzony butelką w głowę, a później uduszony foliową torbą.

Po zabójstwie, ciało taksówkarza zostało zawinięte m.in. w dywan, który obłożono foliowymi torbami. Jak stwierdzili prokuratorzy, Mariusz O. planował je wywieźć w dogodnym terminie. Nie zdążył.

Żona Jana B. zaniepokojona zniknięciem męża zawiadomiła policję. Po trzech dniach funkcjonariusze ustalili adres na stołecznych Stegnach, pod który pojechał taksówkarz. Jako, że nikt nie otwierał mieszkania, skontaktowali się z właścicielem lokalu. Ten otworzył im drzwi. W mieszkaniu było pełno śladów krwi. Funkcjonariusze znaleźli też zapakowane ciało Jana B.

Policjanci z wydziału ds. walki z terrorem kryminalnym i zabójstw, ustalili jednak, że O. wynajął mieszkanie na Natolinie. Następnego dnia po odkryciu ciała O. został zatrzymany przez antyterrorystów. Razem z nim wpadła jego konkubina. Podczas przesłuchań O. próbował kręcić, ale w końcu się załamał i opowiedział o swojej zbrodni.

Pod koniec października policjanci namierzyli i zatrzymali dwie osoby z okolic Wrocławia, do których trafił mercedes skradziony zabitemu taksówkarzowi. – Ustaliliśmy, że główny podejrzany Mariusz O. pojechał do Wrocławia, gdzie sprzedał auto znajomemu mężczyźnie za 10 tys. zł. Ten zaś odsprzedał samochód dalej, właścicielowi jednemu ze szrotów w okolicy Wrocławia, tym razem za 15 tys. zł. Obaj mężczyźni przyznali się do zarzucanych im czynów i złożyli obszerne wyjaśnienia. Osobny akt oskarżenia przeciwko tym podejrzanym też został skierowany do sądu, ale we Wrocławiu. Za paserstwo odpowie także konkubina Mariusza O. – powiedział tvp.info prok. Paweł Wierzchołowski, szef Prokuratury Rejonowej Warszawa Mokotów.

Mariusz O. i Tomasz R. zostali oskarżeni o zabójstwo połączone z rozbojem, za co grozi od 12 lat do dożywocia. Razem z nimi na ławie oskarżonych zasiądzie także znajomy O. – mężczyzna, który zdaniem prokuratury, był w mieszkaniu wynajmowanym przez O., już po dokonaniu zbrodni i wiedział o zabójstwie, ale nie powiadomił o tym policji. Podejrzany przekonywał śledczych, że owszem był w mieszkaniu O., ale nie widział żadnych śladów morderstwa i nie miał pojęcia, że doszło do zabójstwa.

TVP Info