Gen. Koziej: Jeżeli Rosja zaatakuje NATO możemy mówić o III wojnie światowej

Gen. Koziej: Jeżeli Rosja zaatakuje NATO możemy mówić o III wojnie światowej

Dodano:   /  Zmieniono: 
- Nie wyobrażam sobie racjonalnej, świadomej decyzji o ataku Rosji na NATO, bo tylko wtedy moglibyśmy mówić o III wojnie światowej. Ale od czasu, gdy istnieją globalne arsenały nuklearne, wszyscy zdają sobie sprawę, że czasami wojna może wybuchnąć nawet z przypadku. Nie ma dziś na świecie takiej siły politycznej i strategicznej, która mogłaby wygrać wojnę z NATO - mówił w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" gen. Stanisław Koziej, szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Zdaniem gen. Kozieja konwój humanitarny ma na celu wywołanie niepewności i presji na Ukrainie i Zachodzie. Generał nie wyklucza również, że Putin dostarcza broń separatystom.

- Rosja propagandowo rozgrywa ten konflikt. Manewr z konwojem daje Putinowi czas. To Putin zdecyduje, co się zdarzy, wszystko jest możliwe. Napięcie trwa. Ten kryzys i jego przebieg zależy od Rosji i od tego, jakie podejmie decyzje - mówił gen. Koziej.

W opinii szefa prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego w czasach, w których "istnieją globalne arsenały nuklearne, wojna może wybuchnąć nawet z przypadku".

- Nie wyobrażam sobie racjonalnej, świadomej decyzji o ataku Rosji na NATO, bo tylko wtedy moglibyśmy mówić o III wojnie światowej (...) Nie ma dziś na świecie takiej siły politycznej i strategicznej, która mogłaby wygrać wojnę z NATO. W tym sojuszu jest największe mocarstwo światowe, są największe mocarstwa europejskie, jest broń atomowa. Siła odstraszania NATO jest mocna. Łatwiej wyobrazić sobie agresję na NATO ze strony podmiotów niepaństwowych, np. organizacji terrorystycznych, tak jak 11 września 2001 r. - tłumaczył.

Zdaniem generała, ze względu na to, że Polska należy do NATO agresja rosyjska na Polskę oznaczałaby wojnę z całym sojuszem.

- Dopóki jest on oparty na traktacie waszyngtońskim, czyli atak na członka Sojuszu jest atakiem na cały Sojusz, dopóty działa jego siła odstraszania i zniechęcania potencjalnego agresora. W tym także w stosunku do ewentualnej agresji na Polskę. I to odstraszanie jest najważniejsze. Nie tyle bowiem idzie o wygranie wojny, ile o niedopuszczenie do niej. Jeśliby mimo wszystko odstraszanie nie okazało się skuteczne, to w sytuacji narastającego zagrożenia uruchomione zostaną wszystkie siły, środki, struktury i plany, jakimi Sojusz dysponuje.

Według generała najistotniejszym rodzajem zagrożenia dla Polski może być agresja na małą skalę, np. nalot z uderzeniem bombowym, rajd komandosów na śmigłowcach, czy atak rakietowy.

Gen. Koziej podkreślał, że ważne jest, aby w Polsce i krajach nadbałtyckich znalazły się siły NATO. Naruszenie byłoby w takiej sytuacji wejściem w konflikt z wszystkimi krajami NATO, nie wyłącznie tym atakowanym.

-  Nie ma już dziś mowy o budowaniu takich baz NATO jakie np. mieli Niemcy w czasie zimnej wojny. Natomiast jest możliwość ciągłej i trwałej obecności mobilnej, rotacyjnej, z budowaniem na terenie Polski wysuniętych baz ze sprzętem, zaopatrzeniem materiałowym, logistyką - podkreślił generał.

"Gazeta Wyborcza"