Wenecja 2014: Nowa forma komunikacji

Wenecja 2014: Nowa forma komunikacji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Miranda July (fot. screenshot YouTube)
Na festiwalu w Wenecji odbyła się premiera aplikacji stworzonej przez Mirandę July – Somebody. To narzędzie komunikacji, ale i performance na temat naszych sposób porozumiewania się.
„Somebody”: to nie tytuł filmu, lecz aplikacja mobilna, którą July promowała na festiwalu w Wenecji. Idea jest prosta: piszemy wiadomości, które jednak nie pojawiają się na ekranie odbiorcy. Dostarcza je nieznajomy posłaniec znajdujący się w pobliżu adresata (znaleziony dzięki gps-owi w komórce). W programie można też wpłynąć na sposób przekazania treści, poprosić o przytulenie kogoś albo uśmiechnięcie się. I, jak donoszą użytkownicy na twitterze, chętnie z tych opcji korzystają, pojawia się coraz więcej zdjęć odbiorców wiadomości i ich kurierów.   Czarnoskóry gigant „w imieniu” dziewczyny oświadcza cherlawemu chłopcu, że jego związek dobiegł końca, staruszka pomaga się pogodzić skłóconym przyjaciółkom. Kelnerka oświadcza się za nieśmiałego absztyfikanta. To kilka przykładowych sytuacji, które wyreżyserowała artystka w filmie promującym Somebody. I, jak mówi w Wenecji, liczy, że stworzony przez nią program sprowokuje więcej zaskakującym, nieoczywistych i ożywczych momentów. Sama w Wenecji robi sobie zdjęcia z Leną Dunham (autorką serialu „Girls”), wygłupia się, nie przestaje się śmiać. Miranda July to jedno z najbardziej hipsterskich nazwisk współczesnego kina. Wiecznie niezorganizowana, roztrzepana, chodząca w kolorowych sukienkach mieszkanka Nowego Jorku, znana jest z filmów o wielkomiejskich trzydziestolatkach. Równie nieogarniętych w życiu, jak ona:
- Moje pokolenie tonie w morzu możliwości – mówi. - Mnie tak minęła ponad dekada po 20 roku życia. Teraz, tuż przed czterdziestką, nie mam praktycznie nic, poza olbrzymią listą rzeczy „do zrobienia”.
W kinie i sztuce mówi głosem swojego pokolenia. Hipsterów, którym, jak jej, na różnych poszukiwaniach uciekła dekada.  Dzisiaj, z aplikacją Somebody, sugeruje, że coraz głębiej zanurzeni w technologii, powinniśmy odezwać się do siebie i spotkać z drugim człowiekiem twarzą w twarz. Nawet jeśli jest on nieznajomy.
Somebody nie przyjmie się zapewne w świecie technologii. Ale coraz chętniej promowany przez użytkowników twittera i facebooka komunikator jest intrygującym performance'm. I niesie pytanie, ile tracimy, a ile zyskujemy na co dzień, korzystając z mediów społecznościowych.