W St. Louis w stanie Missouri policjant po służbie zabił 18-latka. Oddał do niego 17 strzałów.
W środę jeden z miejscowych policjantów po służbie zauważył trzech czarnoskórych mężczyzn, którzy - jak podała miejscowa policja w komunikacie - zachowywali się podejrzanie.
Wyszedł z samochodu i kazał im podejść. Wtedy mężczyźni zaczęli uciekać. Policjant otworzył ogień w kierunku jednego z nich, ponieważ zauważył u 18-latka broń.
Strzelił 17 razy. Nie wiadomo, czy ofiara również oddała strzały, ponieważ policja nie udziela takowych informacji. Nastolatek zmarł na miejscu.
Kilkadziesiąt minut po zdarzeniu na ulicę wyszli mieszkańcy i zdemolowali dwa radiowozy zabezpieczające miejsce zabójstwa. Po jakimś czasie sytuacja się uspokoiła.
Jak powiedziała kuzynka zabitego nastolatka lokalnej gazecie "St. Louis Post-Dispatch", 18-latek miał w ręku kanapkę.
"St. Louis Post-Dispatch"
Wyszedł z samochodu i kazał im podejść. Wtedy mężczyźni zaczęli uciekać. Policjant otworzył ogień w kierunku jednego z nich, ponieważ zauważył u 18-latka broń.
Strzelił 17 razy. Nie wiadomo, czy ofiara również oddała strzały, ponieważ policja nie udziela takowych informacji. Nastolatek zmarł na miejscu.
Kilkadziesiąt minut po zdarzeniu na ulicę wyszli mieszkańcy i zdemolowali dwa radiowozy zabezpieczające miejsce zabójstwa. Po jakimś czasie sytuacja się uspokoiła.
Jak powiedziała kuzynka zabitego nastolatka lokalnej gazecie "St. Louis Post-Dispatch", 18-latek miał w ręku kanapkę.
"St. Louis Post-Dispatch"