Prawnik: Nie znajduję żadnego uzasadnienia dla wizyty komornika w redakcji "Wprost"

Prawnik: Nie znajduję żadnego uzasadnienia dla wizyty komornika w redakcji "Wprost"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ruszają śledztwa ws. wejścia ABW do redakcji “Wprost“ (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
- Ostatnie wydarzenia budzą wątpliwości. W szczególności jeśli weźmiemy pod uwagę okoliczności tej sprawy oraz wysokość tego roszczenia. Zabezpieczenie przyznane w tej sprawie jest zaskakujące - oczywiście w świetle znanych mi okoliczności - tak wejście komornika do siedziby redakcji "Wprost" komentuje dr Bogusław Kosmus, specjalista w zakresie prawa cywilnego i gospodarczego, w tym prawa prasowego.

- Sposób zabezpieczenia był wyraźnie określony w postanowieniu, które zostało opublikowane - miało być to zajęcie rachunku bankowego. W związku z tym, nie znajduję żadnego uzasadnienia dla wizyty komornika w siedzibie redakcji czy wydawcy. Standardowym rozwiązaniem stosowanym przez komorników w takich wypadkach jest wysyłanie przesyłki pocztowej, która informuje o wszczęciu postępowania i dokonywanych czynnościach - tłumaczył dr Kosmus.

Jak dodał, w swojej karierze spotkał się z zabezpieczaniem roszczeń niemajątkowych, jednak w swojej praktyce nie spotkał się jeszcze z sytuacją, w której ktokolwiek występowałby o zabezpieczenie finansowe sprawy.

Przeczytaj oświadczenie AWR WPROST w tej sprawie.

Komornik przyszedł do redakcji tygodnika Wprost wraz z fotoreporterem „Gazety Wyborczej”. Całą sprawę na swoim profilu na Facebooku skomentował redaktor naczelny gazety Sylwester Latkowski: "Krótko. Komornik przyszedł po godzinach pracy biura AWR Wprost w towarzystwie fotoreportera Gazety Wyborczej. Co warte jest zastanowienia. Nie zastał nikogo upoważnionego do odbioru pism, bo nie zajmują się tym dziennikarze ani redaktor naczelny. Po informacji jaką otrzymał m.in. ode mnie, w jakich godzinach pracuje biuro, komornik opuścił budynek. Nikt się nie barykadował, jak kłamliwie podaje Roman Giertych. Manipulacją było pisanie przez Gazetę Wyborczą, że dziennikarze się chowali. Więcej, komornik nawet nie był na piętrze, gdzie mieści się redakcja. Dziennikarze normalnie pracowali nad wydaniem tygodnika".

Sprawę manipulacji dokonanej przez Romana Giertycha i „Gazetę Wyborczą” wydawca „Wprost” skieruje do Naczelnej Rady Adwokackiej oraz Rady Etyki Mediów, a także na drogę postępowania sądowego cywilnego i karnego.

- Jesteśmy zdumieni faktem, że dziennikarz „GW” umówił się na wtargnięcie do AWR po godzinach pracy biura. Zwracamy uwagę, że już o godzinie 15 dziennikarz z „GW” zwrócił się z zapytaniem do Agencji Wydawniczo-Reklamowej „Wprost” o komentarz do rzekomej decyzji Sądu Okręgowego. Udzielono wówczas odpowiedzi, że taka decyzja do spółki nie dotarła. Całość zdarzenia należy ocenić jako manipulację i poddać w wątpliwość intencje komornika, który jak się zdaje podjął środki działania nieadekwatne do sytuacji i do zamiarów. Wspólna „akcja” fotoreportera „GW” i komornika raczej wskazują na służbę Panu Romanowi Giertychowi - tłumaczy Anna Pawłowska-Pojawa.