11-latek postawił służby na nogi. Żartował

11-latek postawił służby na nogi. Żartował

Dodano:   /  Zmieniono: 
11-latek postawił służby na nogi. Żartował (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Podkarpackie służby ratunkowe ruszyły na pomoc po wezwaniu 11-latka. Chłopiec zgłosił jednak zdarzenia, których... nie było. Okazało się, że żartował. Teraz zajmie się nim sąd rodzinny - podaje "Rzeczpospolita".
– Chłopak swoimi żartami narobił dużego zamieszania i zaangażował miejscową policję, pogotowie, Straż Pożarną, a nawet śmigłowiec ratunkowy – powiedział Paweł Międlar, rzecznik podkarpackiej policji.

Fałszywe alarmy miały miejsce na początku października. Dyżurny w Brzozowie odebrał zgłoszenie o "groźnym" wypadku, w którym zderzyły się dwa samochody. Ich pasażerowie mieli być zakleszczeni w pojazdach. – Rozmowa była dramatyczna, a zgłaszający szczegółowo, bardzo obrazowo i z wielkim przejęciem, opisywał miejsce zdarzenia. Na zakończenie rozmowy przedstawił się, że jest mieszkanką pobliskiej  miejscowości – dodał Paweł Międlar.

Dyżurny wysłał na dwa miejsce dwa patrole policyjne oraz pogotowie ratunkowe. Dodatkowo ruszył z Sanoka śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Służby żadnego wypadku jednak nie odkryły.

Kilka minut później dyspozytorka pogotowia ratunkowa zawiadomiła dyżurnego policji o kolejnym zdarzeniu. Telefonująca "kobieta" w ciąży oświadczyła, że czuje się źle i prosi o przyjazd karetki. Pod wskazanym adresem nikogo jednak nie było.

Sprawcą zamieszania zajmie się sąd rodzinny.

"Rzeczpospolita"