Nieprawidłowości w rozliczeniach delegacji? Polacy chcą, by ci posłowie odeszli

Nieprawidłowości w rozliczeniach delegacji? Polacy chcą, by ci posłowie odeszli

Dodano:   /  Zmieniono: 3
Sala sejmowa (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Z badania IBRiS przeprowadzonego dla "Rzeczpospolitej" wynika, że Polacy mają dość przekrętów z poselskimi delegacjami.
87 proc. respondentów chce, by politycy, którzy nieprawidłowo rozliczali zagraniczne podróże, zrzekli się mandatu posła.

Sondaż przeprowadzono po publikacji tekstu w tygodniku "Wprost". Posłowie, którzy używają własnego samochodu do podróży służbowych, dostają z Sejmu 83 gr za każdy kilometr, który w ten sposób przejadą. Dziennikarze tygodnika "Wprost", Agnieszka Burzyńska i Michał Majewski ustalili, że od 2009 r. Radosław Sikorski (ówczesny minister spraw zagranicznych) wykorzystywał publiczne środki na podróże prywatnym autem. W 2009 r. z kasy Sejmu pobrał 1245 zł, ale już rok później kwota urosła do ponad 21 tys. zł. W 2011 r. było już 26,5 tys. zł, w 2012 r. pobrał 19,1 tys. zł. W zeszłym roku wyszło skromniej, bo niecałe 10 tys. zł. Podsumowując: Sikorski w ciągu pięciu lat, przejechał swoim samochodem w celach służbowych 32 tys. km.

Oprócz Sikorskiego, również minister zdrowia Bartosz Arłukowicz pobrał sporą sumę na służbowe przejazdy własnym autem. W 2009 r. pobrał zaledwie 6 tys. zł, jednak gdy już został ministrem, to np. w 2012 r. pobrał 27 tys. zł z sejmowej kasy.

Jednak największym rekordzistą, jest zastępca Arłukowicza - Sławomir Neumann. Od 2009 r. deklarował, że jego przejazdy służbowe, do których wykorzystał swoje prywatne auto, za dokładnie 35 103 zł i 60 gr. Rok później za 35 103 zł 60 gr. W 2011 r. za 35 103 zł 60 gr. W 2012 za 35 103 zł 60 gr. I tak samo w 2013 r. – 35 103 zł 60 gr. Biorąc pod uwagę tylko koszty paliwa, od 2009 r. Neumann "wyjeździłby" 64 tys. km rocznie (biorąc pod uwagę tylko koszty paliwa), czyli w ciągu pięciu lat mógłby okrążyć Ziemię 8 razy.

Jak pisze "Rzeczpospolita" Biuro Ochrony Rządu ma wykaz dni, kiedy marszałek Sejmu jeździł prywatnym autem, jednak nie udostępni go opinii publicznej. Ma on być udostępniony jedynie instytucjom nadzorującym i innym do tego uprawnionym, np. prokuraturze.

"Rzeczpospolita"/RMF FM, Wprost