"13. grudnia pod Belwederem zomowiec zdzieliłby Kaczyńskiego po głowie"

"13. grudnia pod Belwederem zomowiec zdzieliłby Kaczyńskiego po głowie"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tomasz Nałęcz (fot. KRZYSZTOF BURSKI / newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
- Te głupstwa, które prezes [Jarosław Kaczyński - przyp. red.] pod Belwederem opowiadał, są właśnie takim ostatecznym znakiem polskiej demokracji - mówił prof. Tomasz Nałęcz, komentując sobotni marsz zorganizowany przez Prawo i Sprawiedliwość.
- Takim najbardziej wiarygodnym probierzem demokracji jest możliwość mówienia rzeczy niemądrych i głupstw - uważa prezydencki doradca.

- Jeśli prezes porównuje dzisiejszą Polskę do tej Polski z 13. grudnia, to gdyby nie to, że jak mówią niektórzy, wtedy spał do południa i dopiero przed południem się dowiedział, że stan wojenny wprowadzono, to by wiedział, że gdyby 13. grudnia chciał wyjść i stanąć pod Belwederem, to by na pewno takich rzeczy przeciwko mieszkającemu wtedy w Belwederze Jaruzelskiemu nie opowiadał, bo wyszedł by ZOMOwiec i by go pałą zdzielił po głowie - stwierdził Nałęcz.

- Piłsudski z kamienia jest cierpliwy, ale gdyby Piłsudski był żywy, to podejrzewam, że użyłby buławy, żeby przepędzić Kaczyńskiego mówiącego rzeczy bzdurne - kontynuował profesor.

- Jak można z pierwszego od wielu lat zwycięstwa czynić znowu porażkę - odnosił się do zwycięskiego wyniku wyborów samorządowych. - Przecież to schizofrenia - dodał.

- Co się musi stać? 120 proc. w wyborach musi PiS zyskać, żeby prezes uznał, że to są uczciwe wybory? - pytał prezydencki doradca.

TVN24