Arcybiskup oskarża szkołę o zajęcia w duchu gender

Arcybiskup oskarża szkołę o zajęcia w duchu gender

Dodano:   /  Zmieniono: 
Arcybiskup oskarża szkołę o zajęcia w duchu gender (fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Jak twierdzi metropolita łódzki, arcybiskup Marek Jędraszewski, w jednej ze szkół w Bełchatowie bez wiedzy i zgody rodziców miały odbywać się zajęcia w duchu ideologii gender. Hierarcha wysłał pismo w tej sprawie do kuratora - informuje wyborcza.pl.
O lekcjach gender w czwartej klasie Szkoły Podstawowej nr 8 w Bełchatowie arcybiskup dowiedział się prawdopodobnie z "Naszego Dziennika", z artykułu "Szósta za gender". "W jednej ze szkół w Bełchatowie nauczyciele przekupują chłopców obietnicą wyższej oceny, aby odgrywali dziewczęce role i całowali koleżanki. Maluchy reagują płaczem. ( ) Wychowawczyni i nauczycielka języka polskiego jednej z czwartych klas poleciła chłopcom, by przyjęli rolę dziewczynek i prowadzili ze sobą dialog na temat lalek Barbie. Za zaangażowanie się w role dziewcząt chłopcy dostali obietnicę otrzymania najwyższej oceny, czyli szóstki" - czytamy w tekście.

- Czytałam to ze zdumieniem. Nigdy bym nie wpadła na to, że takie rzeczy mogą się dziać w mojej szkole - powiedziała dyrektorka szkoły, Honorata Kwaśniewska. O lekcji opowiedziała polonistka. - Jej temat brzmiał "Problemy Miziołków. Drama" - powiedziała nauczycielka. - Podzieliłam klasę na sześć czteroosobowych grup. W podręczniku "Słowa na start" [zatwierdzonym przez MEN] jest czytanka "Rodzinka" - fragment książki "Dynastia Mizołków", popularnej autorki Joanny Olech. Każda grupa miała odegrać pantomimę do tekstu czytanego przez jedno z dzieci - dodała. 

W opowiadaniu bohaterami są brat, siostra, mama oraz koleżanka. Chłopiec spóźnia się do szkoły przez młodszą siostrę, którą musi odprowadzić do szkoły. Dziewczynka ucałowuje przed wyjściem z domu mamę oraz maskotkę, a także spotyka koleżankę, z którą rozmawia o lalkach Barbie. - W klasie jest więcej chłopców niż dziewczynek, więc poprosiłam jednego, by odegrał koleżankę ze starszaków. Do niczego go nie zmuszałam, nic nie obiecywałam. Spytałam, czy się zgadza. Powiedział, że tak. Nie agitowałam za żadnym gender - wyjaśniła polonistka.  

Grupa, w której uczeń miał zagrać żeńską rolę nie zdążyła wystąpić przed końcem zajęć, poprzednie dostały szóstki i piątki. Kolejne grupy miały się zaprezentować następnego dnia. W szkole zainterweniowała mama chłopca, który został później zwolniony z występu.

- Nikt z tej gazety się z nami nie kontaktował - skomentowała artykuł "Naszego Dziennika" dyrektorka. Po ukazaniu się tekstu w szkole pojawili się przedstawiciele katolickiego pisma "Wychowawca" oraz Inicjatywy Stop Seksualizacji Naszych Dzieci, placówkę odwiedził też proboszcz miejscowej parafii. Ustalono, że żadnych eksperymentów dotyczących seksualności dzieci nie przeprowadzono.

- Chcieliśmy jechać do biskupa i powiedzieć, że to nie tak. Prosiliśmy o wstawiennictwo naszego proboszcza. Dotarliśmy nawet do jednego z łódzkich biskupów pomocniczych. Ale list został odczytany - powiedział mama czwartoklasisty, komentując czytanie listu arcybiskupa w bełchatowskich kościołach dotyczącego tej sprawy.  

Sprawę wyjaśnia łódzkie kuratorium.

wyborcza.pl