Piecha: 100 dni rządu Kopacz. Arłukowicz dostał zadanie, by uciszyć lekarzy

Piecha: 100 dni rządu Kopacz. Arłukowicz dostał zadanie, by uciszyć lekarzy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bolesław Piecha, fot. Wprost 
- Na razie został założony taki plaster , który umożliwił lekarzom otwarcie gabinetów - tak europoseł Bolesław Piecha w rozmowie z Wprost.pl komentował kompromis zawarty między ministrem zdrowia Bartoszem Arłukowiczem, a lekarzami z Porozumienia Zielonogórskiego.
Zuzanna Hyży: Kto ponosi winę za zamknięcie części gabinetów lekarskich po 1 stycznia?

Bolesław Piecha: Tam nie ma mowy o winie. Są pewne rzeczy zapisane w konstytucji i zapisane w stosownych ustawach. Za dostępność obywateli do opieki zdrowotnej odpowiedzialność, nie winę, ponosi rząd i to zarówno premier jak i minister zdrowia. Nie ma tak, że jak ktoś strajkuje, to winę za to ponoszą strajkujący. Abstrahując od tego, kto miał rację, świętym obowiązkiem rządu jest rozmawiać i nie dopuścić do takiej sytuacji, jaka miała miejsce na przełomie roku.

Pana zdaniem minister Arłukowicz właściwie rozwiązał ten konflikt?

Konflikt jest w tej chwili przytłumiony, bo w zasadzie nic się nie rozwiązało. Generalnie, jeśli odsunąć to, co mówi Arłukowicz, a od czego dystansowali się lekarze, zarówno z Porozumienia Zielonogórskiego, związków zawodowych, jak i Naczelnej Izby Lekarskiej, czyli sprawy finansowe, to minister Arłukowicz zrobił ogromny krok do tyłu. Przy czym ten krok do tyłu może być zbawienny w jakimś tam sensie dla polskich pacjentów. Po pierwsze, wycofał się z umów na czas nieokreślony z możliwością aneksowania tych umów jednostronnie przez NFZ – umowy wróciły do rocznych umów czyli nic się specjalnie nie stało. Po drugie, jeśli chodzi o sprawy związane z ustalaniem warunków kontraktów, to Arłukowicz będzie miał teraz bardzo trudnego partnera i tym partnerem będzie Porozumienie Zielonogórskie, ponieważ oni sobie zagwarantowali zasadę "nic o nas bez nas".

Druga rzecz, to wycofał się merytorycznie z pewnych bardzo ważnych rzeczy, przede wszystkim z pakietu onkologicznego. Odstąpił od wielu bardzo szczegółowych i bardzo niekorzystnych zapisów. Tym nie mniej nie świadczy to, że za dwa, trzy tygodnie, kiedy ten pakiet ruszy, nie będziemy mieli konfliktów. Lekarze jednak wiedzą swoje i sygnalizowali, że ten pakiet onkologiczny, tak skonstruowany prawnie, jest nie do przeprowadzenia. W związku z tym powołano zespół, który to będzie monitorował i na bieżąco robił zmiany. Zespół jest mieszany, bo składa się i ze strony społecznej, z ministerstwa i z Narodowego Funduszu Zdrowia. Więc skoro tak, to Arłukowicz powiedział, że ten pakiet jest eksperymentem, jakoś tam wprowadzonym pilotażowo. A podmiotem tego eksperymentu jest polski pacjent, i ten chory onkologicznie, i ten, który będzie stał w coraz dłuższych kolejkach, też bardzo poważnie chory. Ja sądzę, że na razie taki plaster został założony, który umożliwił lekarzom otwarcie gabinetów, a Arłukowiczowi wywiązać się pewnie z tego, co miał zadane.

W pana ocenie jakie zadanie premier Kopacz postawiła przed Arłukowiczem?

Zadane miał, by uciszyć protesty lekarzy z okazji celebrowania 100 dni rządu Ewy Kopacz. To jest ściśle związane. Przy czym zastanawia mnie pani Kopacz, która się dystansuje, jakby była premierem nie tego kraju i ochrona zdrowia, czyli jeden z najważniejszych konstytucyjnych obowiązków rządu, na czele którego ona stoi, jej nie interesuje. I odsyłała jeszcze, ustami swojej rzeczniczki, że za zdrowie odpowiedzialny jest minister zdrowia. Otóż za dostępność Polaków do opieki zdrowotnej odpowiedzialny jest rząd. W tym rządzie szefem jest Ewa Kopacz. A minister zdrowia ma tylko określone kompetencje, żeby w jej imieniu tym kierować.

Czy istnieje szansa, aby w przyszłym roku zapobiec tym tradycyjnym już noworocznym konfliktom między lekarzami, a Ministerstwem Zdrowia?

Na razie udało się, tak jak ten rząd ma w zwyczaju, przesunąć na zaś pewne problemy. Widzę dużo takich inicjatyw, w których problemy przesuwa się na później. Wszystko jest na zaś – od spraw gospodarczych, poprzez sprawy podatkowe, aż po kwestie rozwiązywania problemów społecznych. A na zaś to jest dopiero po wyborach i może niekoniecznie będzie trzeba to realizować. I do tego rządu wyjątkowo pasuje tytuł takiej znanej książki „Po nas choćby potop”.