LE: Legia przegrała z Ajaksem po golu Milika. Zabrakło skuteczności

LE: Legia przegrała z Ajaksem po golu Milika. Zabrakło skuteczności

Dodano:   /  Zmieniono: 
Michał Żyro nie wykorzystał stuprocentowej sytuacji (fot. LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
Legia Warszawa przegrała 0:1 z Ajaksem Amsterdam pierwszy mecz 1/16 finału Ligi Europy. Jedynego gola wieczoru dla gospodarzy zdobył Arkadiusz Milik. Mistrzowie Polski spotkanie mogli nawet wygrać, ale zmarnowali kilka stuprocentowych sytuacji.
Legioniści w pierwszej połowie w piłkę nie grali - drużyna Henninga Berga ewidentnie przestraszyła się słynnego Ajaksu. Mistrzowie Polski oddali całkowicie pole gospodarzom, którzy skupili się na rozgrywaniu piłki i tak naprawdę nie byli w stanie zagrozić bramce Kuciaka.

Stołeczny zespół pognębił dopiero Milik, który w 36. minucie dostał piłkę metr przed polem karnym, obrócił się, przełożył ją sobie na lewą nogę i niespodziewanie uderzył na dalszy słupek. Świetnie dokręcona piłka była poza zasięgiem Kuciaka.

Dopiero stracona bramka ocuciła warszawski zespół, a - miejmy nadzieję - mocne słowa od trenera Henninga Berga dodatkowo zmotywowały "Wojskowych", którzy w drugiej połowie zaprezentowali się zdecydowanie lepiej.

TAK RELACJONOWALIŚMY

Gol wyrównujący powinien był paść już w 52. minucie. Guilherme prostopadłym podaniem świetnie wypuścił Sa w pole karne. Portugalczyk uderzył, ale Cillessen świetnie obronił. Do piłki dobiegł Guilherme, ale Holender poradził sobie także z jego dobitką. Futbolówka trafiła na czwarty metr do Żyry. Skrzydłowy mistrzów Polski... nie trafił do pustej bramki. Cillessen nie zdążył się nawet podnieść, a reprezentant Polski po prostu przestrzelił.

Osiem minut później goście zmarnowali kolejną doskonałą sytuację. Kucharczyk spod linii końcowej dośrodkował piłkę w pole karne do Żyry. W ogromnym zamieszaniu futbolówka trafiła jednak pod nogi Sa, który z pięciu metrów... nie pokonał Cillessena. Reprezentant Holandii instynktownie wystawił nogę i odbił piłkę po strzale Portugalczyka.

W 65. minucie Sa zmarnował kolejną doskonała sytuację - został obsłużony świetnym prostopadłym podaniem w pole karne, ale Cillessena ponownie nie pokonał. Holender skrócił kąt i zablokował strzał.

Legioniści stworzyli sobie więc trzy doskonałe okazje - co tak naprawdę ani razu nie udało się gospodarzom - ale żadnej z nich nie wykorzystali. W miarę upływających minut zabrakło sił, mecz zrobił się bardziej otwarty, a piłka przenosiła się z jednej połowy na drugą.

Zespół z Amsterdamu ostatecznie utrzymał jednobramkową zaliczkę przed rewanżem w Warszawie i w pewnym sensie wygrał zasłużenie. Legioniści w pierwszej połowie byli bowiem zbyt bojaźliwi, a w drugiej połowie zmarnowali za dużo okazji, żeby wygrywać mecze na tym poziomie europejskich pucharów.

Wprost.pl