Sekcja zwłok potwierdziła, że 47-letni mężczyzna, który został zaatakowany przez grupę nastolatków w Świętochłowicach (woj. śląskie), zmarł w wyniku pobicia. Zdarzenie miało miejsce w nocy z 13 na 14 lutego – podaje TVN 24.
Mężczyzna miał liczne obrażenia w postaci pęknięcia podstawy czaszki, stłuczenia mózgu, połamania żeber i stłuczenia płuc. Zmarł w szpitalu, do którego trafił zaraz po napadzie.
Do sądu rejonowego w Chorzowie wpłynął wniosek złożony przez prokuraturę o aresztowanie dwóch z czterech osób, które brały udział w napadzie. Przyznali się do winy. Za pobicie ze skutkiem śmiertelnym może im grozić nawet do 10 lat więzienia.
Do zdarzenia doszło w nocy z 13 na 14 lutego. Grupa młodych ludzi rzucając butelkami po piwie wybijała szyby w Centrum Kultury w Świętochłowicach. 47-letni mężczyzna znajdujący się w środku wybiegł z budynku i zaczął przeganiać grupę. Ta natomiast agresywnie zareagowała na jego interwencję.
Mężczyzna spanikował i zaczął uciekać. Schronił się w kamienicy obok Centrum Kultury Śląskiej. Grupa miała przewagę nad mężczyzną. Został pobity za próbę zwrócenia im uwagi, a po zdarzeniu sam zgłosił się na policję. W komendzie źle się poczuł i został przewieziony do szpitala. Zmarł dwa dni później.
ep, TVN 24
Do sądu rejonowego w Chorzowie wpłynął wniosek złożony przez prokuraturę o aresztowanie dwóch z czterech osób, które brały udział w napadzie. Przyznali się do winy. Za pobicie ze skutkiem śmiertelnym może im grozić nawet do 10 lat więzienia.
Do zdarzenia doszło w nocy z 13 na 14 lutego. Grupa młodych ludzi rzucając butelkami po piwie wybijała szyby w Centrum Kultury w Świętochłowicach. 47-letni mężczyzna znajdujący się w środku wybiegł z budynku i zaczął przeganiać grupę. Ta natomiast agresywnie zareagowała na jego interwencję.
Mężczyzna spanikował i zaczął uciekać. Schronił się w kamienicy obok Centrum Kultury Śląskiej. Grupa miała przewagę nad mężczyzną. Został pobity za próbę zwrócenia im uwagi, a po zdarzeniu sam zgłosił się na policję. W komendzie źle się poczuł i został przewieziony do szpitala. Zmarł dwa dni później.
ep, TVN 24