Były pracownik tajnych służb: Jeśli okażesz słabość, jesteś skończony

Były pracownik tajnych służb: Jeśli okażesz słabość, jesteś skończony

Dodano:   /  Zmieniono: 
Były pracownik tajnych służb: Jeśli okażesz słabość, jesteś skończony (fot. domena publiczna)
- Tam wszystko jest przesycone testosteronem, atmosfera jest od tego duszna. To męski świat, świat twardzieli. Zawsze lubiłem sytuacje, w których mogę się sprawdzić, ale nie za wszelką cenę. Szef kiedyś powiedział mi, że jestem przepracowany i może powinienem wrzucić na luz. Odpowiedziałem, że nic się nie dzieje, jest w porządku. Jeśli raz okażesz słabość, jesteś tam skończony - powiedział dla TVP Info o swojej pracy w Scotland Yardzie Christian Plowman. Jego książka "O krok za daleko" właśnie ukazała się w naszym kraju.
– Rozpracowywałem gangi narkotykowe, włóczyłem się ulicami przebrany za lumpa, w śmierdzących i podartych ubraniach. Spotykałem różnych ludzi, udawałem różnych ludzi. Czasem jeden fałszywy ruch mógł zepsuć całą starannie przygotowaną akcję – dodał.

Plowman był jednym z elitarnych oficerów policji. Przez 16 lat pracy był wielokrotnie doświadczany. Zarządzał też informatorami policyjnymi. Część służby pracował pod przykrywką dla Scotland Yardu. W rozmowie wspomniał, że niektórzy koledzy z pracy mają mu za złe opublikowanie wspomnień. - Odzywali się ci, których nigdy nie nazywałem swoimi przyjaciółmi. Straszyli, że mnie pobiją, radzili, żebym się nigdzie nie pojawiał. Ignorowałem to. Tak naprawdę nie ujawniłem żadnych tajemnic. Napisałem prawdę i to oczywiście może się nie podobać kilku moim dawnym kolegom. Nadal mam wiele wsparcia od przyjaciół i szefów, choć wiem, że moje nazwisko jest też używane w niekoniecznie dobrym kontekście - powiedział.

Odwołał się również do stereotypu pracy w tajnych służbach. - Na początku służby wydawało mi się, że będzie jak w hollywoodzkim filmie. Efektowne akcje i świetne wyniki. Tymczasem służba bywa nudna. Długie obserwacje, godziny czekania, gdy nie dzieje się naprawdę nic. Zostałem przeszkolony do tego, by stawiać czoła naprawdę groźnym przestępcom, a moim szefom zależało głównie na tym, by mieć dobre wyniki w statystykach - powiedział.

Plowman miał 12 fałszywych tożsamości, z których jedną był Rosjanin Christian Sulyenko. Aby uwiarygodnić postać zrobił sobie na przedramieniu tatuaż z rosyjskim napisem "moja śliczna mateczka". - To prawda, moja matka jest naprawdę piękna. Ten tatuaż to pamiątka. Nauczyłem się w szkole rosyjskiego i postanowiłem to wykorzystać. Wymyśliłem sobie historię Sulyenki. To był rosyjski sierota, który przyjechał do Londynu robić interesy. Miałem kilkanaście kompletów dokumentów, kart kredytowych na różne nazwiska, wiele telefonów komórkowych, auta zarejestrowane na różnych ludzi - wspominał.

Podczas swojej pracy spotkał też Juana Carlosa Betancourta, najsłynniejszego przestępcę świata, którego określił jako "niewiarygodnego". Betancourt kradnie bezcenną biżuterię i nigdy nie udaje się go złapać. - Inteligentny i bardzo skuteczny. Kiedyś sobie pomyślałem, że gdybym miał być kryminalistą, to tylko kimś takim jak on. Jego życie to gotowy scenariusz na hollywoodzki film - powiedział Plowman i dodał, że chciałby z nim kiedyś przeprowadzić wywiad. Obecnie były policjant skupia się na studiach dziennikarskich.

TVP Info