Rosjanie odpowiadają na zarzuty Polaków. Kontrolerzy bez zarzutu, winni piloci

Rosjanie odpowiadają na zarzuty Polaków. Kontrolerzy bez zarzutu, winni piloci

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wrak w Smoleńsku (fot.PRSteam.net/CC)
Rosjanie odpowiedzieli na konferencję Naczelnej Prokuratury Wojskowej, podczas której zaprezentowano wyniki prac polskich biegłych. Stwierdzili oni m.in. że kontrolerzy lotu ze smoleńskiego lotniska mogą być współwinni katastrofy smoleńskiej.
W odpowiedzi na ustalenia Polaków, Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej poinformował, że w trakcie śledztwa, które trwa, nie zauważył żadnych uchybień w pracy kontrolerów w Smoleńsku. Ponadto gen. Władimir Markin, rzecznik Komitetu Śledczego zaznaczył, iż stenogramy rozmów kontrolerów z pilotami są publiczne oraz dodał, że "na wnioski strony polskiej śledczy Komitetu Śledczego przesłuchali osoby dysponujące jakimikolwiek informacjami o katastrofie, w tym członków grupy kierowania lotami”, a wszystkie kolejne wnioski o pomoc prawną są realizowane.

Także rosyjskie media odrzuciły ustalenia NPW. Radio Echo Moskwy oceniło, że przyczyną katastrofy były działania załogi Tu-154 M.

Opinia biegłych

Prokuratorzy zaprezentowali dziś wyniki prac 21 biegłych, którzy przygotowali kompleksową opinię wyjaśniającą przyczyny katastrofy smoleńskiej. Zespół biegłych został powołany latem 2011 roku przez Naczelną Prokuraturę Wojskową. Prok. Ireneusz Szeląg opisując wnioski przedstawione przez biegłych zaznaczył, że wskazali oni, że pierwszą i bezpośrednią przyczyną katastrofy było niewłaściwe działanie załogi. - Były to działania nieadekwatne do panującej sytuacji meteorologicznej - powiedział.

Biegli mieli wskazać także na naruszenia reguł określonych w instrukcji użytkowania samolotu. Za nieprawidłowe działania uznano także dobór załogi. Spośród załogi jedynie technik posiadał uprawnienia do tego typu lotu. Dodano, że dowódca nie miał uprawnień do lądowania w warunkach, jakie panowały w Smoleńsku.

Zarzuty dla rosyjskich kontrolerów lotu

Na podstawie kompleksowej opinii biegłych prokuratura zadecydowała o postawieniu zarzutów dwóm kontrolerom lotu z lotniska w Smoleńsku. Mają one dotyczyć sprowadzenia bezpośredniego zagrożenia w ruchu lotniczym i nieumyślnego sprowadzenia katastrofy lotniczej. Do Rosji przesłano już wniosek NPW w tej sprawie. NPW dodało, że analiza przebiegu lotu została pozbawiona elementów dotyczących działań kontrolerów lotu.

Prokuratura zaznaczyła, że zagrożenie karą w tym wypadku to pozbawienie wolności w wymiarze od 6 miesięcy do 6 lat.

"Wszystkie urządzenia działały prawidłowo"

Płk Ryszard Filipowicz przedstawił też ustalenia dotyczące przebiegu lotu. Jak poinformowała prokuratura pierwszą przeszkodą, jaką napotkał Tu-154 M, była brzoza. Drzewo miało zostać ścięte przez skrzydło samolotu. Następną przeszkodą jaką napotkała maszyna była topola. Samolot zetknął się z ziemią w odległości 512 metrów od drogi startowej. - Do zderzenia się z ziemią wszystkie urządzenia działały prawidłowo. Stan załogi nie miał wpływu na powstanie katastrofy - zaznaczył płk Filipowicz.

Na elementach konstrukcyjnych skrzydła odnaleziono ślady zniszczeń mechanicznych. Nie stwierdzono śladów mogących świadczyć, że doszło do wybuchu, działania ognia czy wysokiej temperatury.

W ocenie biegłych rozkład szczątków samolotu jest naturalnym, fizycznie uzasadnionym skutkiem zderzenia samolotu z ziemią.

Katastrofa smoleńska

W katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski oraz dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych wraz z szefem Sztabu Generalnego gen. Franciszkiem Gągorem. Na pokładzie znajdowała się także liczna reprezentacja Sejmu i Senatu oraz urzędnicy Kancelarii Prezydenta.

Russia Today, Radio Głos Moskwy, Wprost.pl, TVN24.pl